wtorek, 26 czerwca 2018

006

       Potrzebuję Twojej miłości
Potrzebuję Twojej chwili
Kiedy wszystko idzie źle
Naprawiasz to
Czuję odlot
I wracam do życia
Muszę być wolna


      Narzuciłaś nogę na nogę i uśmiechnęłaś się promiennie w stronę środkowego, który  wlewał  do twojego kieliszka przeźroczystą ciecz. Stuknęłaś naczyniem o jego naczynie i wlałaś w siebie wódkę, krzywiąc się delikatnie. Gestem dłoni starałaś się przywołać do siebie blondynkę, która zmierzała w kierunku stołu. Opadła na miejsce naprzeciwko ciebie i nalała sobie odrobinę Pepsi, stanowczo kręcąc głowę, gdy proponowałaś jej coś mocniejszego. Wydęłaś dolną wargę zawiedziona i sięgnęłaś po butelkę trunku, rozlewając go pomiędzy siebie a Hubera, który od samego początku pełnił rolę twojego kompana do picia.  Kaja przeprosiła was i pognała do Rybickiego. Brunet wkraczający do pomieszczenia roześmiał się wesoło, spostrzegając twoją ochoczość do opróżnienia flaszki Wyborowej i zajął krzesło obok ciebie. Podsunął ci swój kieliszek i wzniósł toast za złamane serca. Posłałaś mu blady uśmiech i pochłonęłaś alkohol. Przyjmujący zwrócił głowę ku wejściu, a ty skopiowałaś jego ruch i zamarłaś. Blondyn obejmował w pasie smukłą, wysoką brunetkę i musnął przelotnie jej usta. Zirytowana wymieniłaś znaczące spojrzenie z przyjacielem, a on podrapał się zakłopotany po głowie.
          —Yyy..To może pójdziemy potańczyć?- wypalił entuzjastycznie 20-latek, a ty jedynie zmroziłaś go wzrokiem.
          —  Daruj sobie, Fornal. —rzuciłaś przygaszona.  — Myślisz, że mam w tym momencie ochotę tańczyć?
          — Ktoś mi wyjaśni o co w tym wszystkim chodzi?  — wypowiedział zdezorientowany, a jednocześnie zaintrygowany środkowy.
          — Ten o to tutaj osobnik uważa, że pomiędzy mną a Kamilem wisi kupidynek. —wskazałaś dłonią na Tomka, który uśmiechnął się dumny ze swoich słów, a ty jedynie wywróciłaś oczami.  —A prawda jest taka, że ja go kocham jak upośledzona umysłowo, a on ma na mnie wyjebane jak widzisz. — objaśniłaś  sytuację Huberowi.
Zawodnik radomskiego klubu skinął głowę na znak zrozumienia twoich słów i przyrzekł dyskrecję. Przekonywał cię, że warto zawalczyć, że może właśnie ty odmienisz Droszyńskiego i ukażesz mu, że naprawdę przyjemnie jest jednak dzielić łóżko z  drugą osobą. Westchnęłaś głośno, kręcąc stanowczo głową na jego przemowę, zapewniając go, że tak nigdy się nie stanie i poderwałaś się z miejsca.  Oparłaś się o balustradę tarasu i wpatrywałaś się w blask księżyca.  Z kieszeni skórzanej kurtki wyłowiłaś paczkę  papierosów. Obróciłaś ją w dłoniach i biłaś się z myślami czy poczęstować się  jedną z używek. W końcu cienki szlug o miętowym posmaku  spoczął pomiędzy twoimi smukłymi palcami, a twoje płuca wypełniło spore stężenie nikotyny. Wykrzywiłaś usta w cynicznym uśmiechu, dochodząc do stwierdzenia do jakiego stanu doprowadza cię siatkarz, który przyszedł na świat w jeden z ostatnich dni stycznia, powodując, że sięgasz po truciznę, którą porzuciłaś dobre dwa lata temu i sporadycznie zdarzało ci się wydmuchiwać dym pełen różnorakich rakotwórczych substancji. Była to ucieczka od problemów w naprawdę bardzo ciężkie dla ciebie dni.  Przymknęłaś powieki i delektowałaś się mentolowym posmakiem. Zupełnie inaczej wyobrażałaś sobie ten wieczór. Uroczystość inaugurująca początek sezonu Cerradu Czarnych Radom miała wyglądać kompletnie odmiennie. Miałaś się cudownie bawić się w towarzystwie Fornala i nie zwracać uwagi na tego dupka. Zamarłaś z przerażenia w momencie nagłego pozbawienia cię fajki z palców. Otworzyłaś oczy i spojrzałaś z niedowierzaniem na sportowca.
           —Popierdoliło cię?!— wrzasnęłaś zirytowana jego zachowaniem.—Sezon ci się zaczyna, pojebie.
           — Jeden raz można. —wzruszył ramionami.— Mi też nie jest łatwo.—dodał cicho.
          — Nie ma mowy. Nie będziesz się truć.—rzekłaś ostro, próbując wyrwać mu używkę.
     — Skoro tak bardzo nie chcesz bym palił to ją sobie weź.—powiedział zadowolony, wyciągając ramie na maksymalną wysokość.
Z szerokim uśmiechem na ustach przypatrywał się twoim próbom doskoczenia w szpilkach do peta. Rozbawiony w końcu zdecydował się odpuścić i po zaciągnięciu się papierosem oddał ci go. Obserwowałaś jak wydmuchuje pęk dymu i pokręciłaś z niedowierzaniem głową., Nie spodziewałaś się po nim takiego posunięcia. Musiałaś przyznać, że prezentował się w tym obliczu naprawdę seksownie i nie jedna kobieta na twoim miejscu pokusiłaby się o  zasmakowanie jego ust w tym momencie.
         — O czym tak myślisz? — zadarł brew, darząc cię ciekawskim spojrzeniem.
        — O tym jak seksownie wyglądasz z papierosem i ile lasek by mnie zabiło, aby wtedy koło ciebie stać.—zachichotałaś, a on ci zawtórował.— Wracamy?— skinęłaś głową w stronę budynku, miażdżąc obcasem niedopałek.
         — Ale na parkiet.— ukazał ci swoje śnieżnobiałe uzębienie, chwytając twoją dłoń.
Zgodnie ze swoimi słowami cię na niego zaciągnął , a ty wreszcie poczułaś, że żyjesz.  Poruszałaś się żywiołowo, a krążący w twoich żyłach alkohol powoli zaczynał działać i sprawiać, że czułaś się wyśmienicie. Uśmiechałaś się błogo pod nosem, kiedy Tomek obejmował cię ramionami na brzuchu, a ty delikatnie kołysałaś się w rytm wolnej melodii. Tego potrzebowałaś. Bliskości przyjaciela, poczucia bezpieczeństwa. Już po chwili na zmianę ocierałaś się rozbawiona o tyłek przyjmującego, kołysałaś zmysłowo biodrami czy byłaś przez niego energicznie okręcana wokół własnej osi. Zmartwienia odpłynęły niczym fala morza. Zmarniałaś jednak, kiedy twoim oczom ukazał się blondyn wędrujący dłońmi po sylwetce brunetki i złączony z nią w wymianie żarłocznych pocałunków. Prawie straciłaś równowagę i upadłaś. Tomek zaniepokojony zmierzył cię wzrokiem. Wiedział, że to nie było spowodowane ilością pochłoniętych procentów.
          — Zabierz mnie stąd bo nie ręczę za to co zrobię tej siksie.—syknęłaś przez zaciśnięte zęby.
         — Jesteś zazdrosna. — skwitował, śmiejąc się pod nosem.
        — Co cię w tym bawi?—warknęłaś, gromiąc go spojrzeniem.
        — To słodkie.— odparł z nikłym uśmiechem.
        — Słodkie to będzie jak ona spocznie 3 metry pod ziemią.
        — Marcela! Nie poznaję cię!— wytrzeszczył oczy. —  Nie mów tak!
        — Och, zamknij się.
Otworzył przed tobą drzwi taksówki i nim się obejrzałaś znajdowałaś się w jego radomskim mieszkaniu. Po gorącym prysznicu i pochłonięciu zawartości  z kubka z wzorem klubowym Tomka  w postaci malinowej herbaty wpakowałaś się mu do miękkiego łóżka, kiedy poklepał wolne miejsce obok siebie. Mruknęłaś, kiedy przyciągnął cię do siebie za pomocą ramienia, a jego naga skóra torsu wytwarzała przyjemne dla ciebie ciepło. 
         — Ograniczam twoją przestrzeń osobistą.—zamrugałaś kilkukrotnie.
        — Lubię jak ją ograniczasz.—oświadczył ci z rozkosznym uśmiechem.— Nie mamy połówek to musimy się zadowalać tym co mamy. Mogłabyś być trochę piękniejsza, ale...—mamrotał.
         — Ej! Bo jak ja ci zacznę wytykać ujemne punkty to się nie pozbierasz.—odparłaś ostro.
        —Żartowałem, ruda. — roześmiał się wesoło.
Rozczulił cię fakt, że lubił gdy się do niego przytulałaś. Ty także to uwielbiałaś, gdyż miłym dodatkiem do tego było wdychanie jego intensywnych, niebiańskich perfum.

***
 Zdyszana powłóczyłaś za sobą nogami, pokonując dystans dzielący cię od budynku bloku. Chciałaś udać się na  wieczorne bieganie, aby oczyścić umysł z myśli o rozgrywającym, ale to chyba nie był najlepszy pomysł zważywszy na to jak rzadko ten sport uprawiałaś. Kiedyś uwielbiałaś to robić każdego dnia. Teraz brakowało ci na to czasu, chęci po całym dniu spędzonym w łódzkiej kawiarni i sił, których pokłady były wyczerpane doszczętnie. Westchnęłaś głośno na jakże piękny krajobraz rozciągających się przed tobą schodów i wyklęłaś właścicieli tego lokalu. Po kilku minutach zameldowałaś się pod drzwiami mieszkania i zastygłaś. Blondyn opierał się nonszalancko biodrem o ścianę i pałaszował cię wzrokiem błękitnych tęczówek. Nim zdążyłaś cokolwiek z siebie wydusić wpił się żarłocznie w twoje wargi. Przyjemność jaką sprawiały ci jego aksamitne usta wygrała z rozsądkiem. Pchnął cię gwałtownie na ścianę, a ty jęknęłaś na falę bólu jaka przeszyła twój kręgosłup z powodu uderzenia. Podałaś mu klucze, a on nie odrywając się od ciebie otworzył drzwi i chwycił cię pod udami, dając znak, abyś oplotła go w pasie. Opuścił cię na kuchenny blat i zaczął podwijać twoją szarą bluzę ku górze. Ty jednak się opamiętałaś. Niczym impuls otrzymałaś w umyśle obraz z przed dwóch tygodni, gdy tak samo całował brunetkę i odepchnęłaś go z całej siły od siebie, cisnąc w niego spojrzenie pełne błyskawic, nienawiści. 
         —Wyjdź!—syknęłaś przez zaciśnięte zęby.
        — Marcelina...—próbował załagodzić sytuację, ale mu przerwałaś.
       — Wypierdalaj, powiedziałam!
Blondyn prychnął pod nosem i ulotnił się z zasięgu twojego wzroku, trzaskając drzwiami. A ty siedziałaś na blacie kuchennym całkowicie rozbita, w rozsypce. To było dla ciebie tak cholernie trudne. Tak bardzo go pragnęłaś, ale nie mogłaś mieć.  Zeskoczyłaś z szafki i osunęłaś się po nawierzchni jej drzwiczek. Spazm wstrząsnął twoim ciałem, a słona ciecz błądziła po twoich policzkach. Tak ty w uczuciu do siatkarza. Tak jak twoje myśli wokół niego. 

~*~
Hejka!  ^^
Myślałam, że będzie coraz łatwiej, a jest coraz ciężej, ale jak  jest trudno to znaczy, że idzie w dobrym kierunku ;3 Tomek pocieszyciel, Norbert kumpel do picia, Kamil ch**... Same dokończcie :D  Całuję i do następnego ;*
PS: Coraz bliżej końca ^^ 

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Kochaaaaaam! Naprawdę uwielbiam to opowiadanie ! <3
      Mogę być chora, mogę mieć milion rzeczy do ogarnięcia, ale tu muszę być!<3
      Strasznie mi szkoda Marceli. :( Wpakowała się w takie beznadziejne uczucie, ale dobrze, że ma przy sobie Tomka. Jestem pod wrażeniem tego, jakim jest przyjacielem.
      "Kupidynek wisi" musiało być obecne :D <3
      Cały czas myślę nad zachowaniem Kamila, czy tamta dziewczyna z imprezy nie była trochę tak na przekór i Tomkowi z kupidynkiem i sobie samemu.
      W końcu przyszedł do Marceliny, a przecież się zarzekał, że to tylko na raz i to się nie powtórzy, miała być jak każda. A chyba nie jest, bo z tego co wywnioskowałam , z żadną inną się nie spotykał ponownie. :D Tomuś chyba ma rację. ;P
      Bardzo się też ciesze, że Marcela nie pozwoliła Kamilowi na zbyt wiele. :D W końcu on też powinien się trochę pomęczyć, dlaczego tylko ona musi? :)
      Dobra mój mózg już nie działa, dlatego powiem tylko, że już chce kolejny! :D Co nie jest zaskoczeniem. :P
      Pozdrawiam :*
      Paulka

      Usuń
    2. Idzie to zauważyć i bardzo mi miło jak rzucasz wszystko i wpadasz jako chyba pierwsza po dodaniu <3
      Fornal najlepsze lekarstwo na zło radomskie :D
      Specjalnie dla Ciebie :D
      Wyjaśni się niebawem ^^
      Dobrze kminisz ^^ Był wyjątek, a nim Marcelina właśnie ;) Fornal zawsze ma rację :D Aż mi się Masełko przypomniał z Tomka i Oliwii z prologu XD
      Dobrze myślisz :D
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Norbert dobry kumpel od kieliszka, Tomek pocieszyciel wydaje się, że wszystko idealnie się układa ale nie... Bo jest on Kamil Ch*j Droszyński XD Ja wgl nie wiem co on sobie wyobraża... Myśli że Marcela po tej akcji na imprezie pójdzie z nim do łóżka? GŁUPI!
    Ta sytuacja z mieszkania Tomka *.* Czy ich przyjaźni nie może przerodzić się w piękne uczucie jakim jest miłość? On pomógłby jej wyleczyć się z Kamila a Marcelina Jemu z Kingi i wszyscy byliby szczęśliwi i zadowoleni *.*
    Jak zawsze czekam na następny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahha lepiej się ująć tego nie dało! Brawa XD
      No chyba tak myślał :D
      Tomuś kocha inną, ona innego, chyba nic z tego :D
      To chyba nie takie proste :(
      Dziękuję i pozdrawiam <3 ;*

      Usuń
  3. Ale się porobiło. Na początku myślałam, że Marcelina mu ulegnie, ale kłaniam się nisko, powinna być do niego tak samo nieobecna jak on do niej tamtej nocy z obcą dziewczyną. Musi mu pokazać, że nie będzie na jego każde zawołanie. Weny i czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest ku temu na dobrej drodze 😊
      Dzirkuje i pozdrawiam 😘

      Usuń