wtorek, 5 czerwca 2018

002

     Zagłębiłeś się we wnętrzu sali dyskotekowej i omiotłeś wzrokiem otoczenie. Prychnąłeś pod nosem, lustrując błękitnymi tęczówkami sylwetkę przyjaciela znajdującą się na parkiecie przy miedzianowłosej. Przyjmujący zwinnie okręcał wokół własnej osi zanoszącą się chichotem Marcelinę, sam uśmiechając się nikle pod nosem. Jej długie włosy co rusz odrywały się od pleców i na nie opadały. Poruszała się płynnie i z niebywałą lekkością. Jej nogi wydłużone optycznie przez wysokie, czarne szpilki prezentowały się niesamowicie. Aż zapragnąłeś sunąć po nich dłonią, aby poczuć pod opuszkami palców jej jedwabną skórę.  Twojej uwadze nie uszedł fakt, że świetnie bawiła się w towarzystwie Mistrza Świata i całkowicie pochłonął ją taniec. Byłeś nieco niepocieszony tym spostrzeżeniem. A wręcz zazdrościłeś brunetowi tego, że tak dobrze dogadywał się z kelnerką. Obawiałeś się, że owinie go sobie wokół paca i wyciągnie od niego cały twój plan. Liczyłeś jednak na to, że Tomek nie wyjawi jej twojego schematu działania, że nawet alkohol nie będzie mu w stanie wybić z głowy lojalności. Zrezygnowany powędrowałeś do baru i przysiadłeś na jednym z wysokich krzeseł, przywołując do siebie barmana.  Po chwili pochłonąłeś kieliszek przeźroczystej cieczy i skrzywiłeś się delikatnie. Po kolejnej porcji zjawiłeś się pośród obecnych na placu tanecznym ludzi i podrygiwałeś do rytmów wydostających się z pod rąk DJ'a. Ułożyłeś dłonie na brzuchu znajdującej się przed tobą przedstawicielki płci pięknej i otarłeś się o jej biodra, uśmiechając cwanie pod nosem. Brunetka wzniosła dłonie ku górze i okręciła się na pięcie, odwracając do ciebie przodem. Wykrzywiła usta w słodkim uśmiechu i zarzuciła rękę na twoją szyję, poddając rytmowi muzyki. Ty także nie pozostałeś jej dłużny i poruszałeś najlepiej na tyle ile tylko było cię stać. Kątem oka zerknąłeś w stronę Tytusa i jego partnerki. Jego dłonie spoczywały na jej biodrach, a ona kołysała nimi zmysłowo na boki. Mięśnie zgromadzone w całym twoim mierzącym metr dziewięćdziesiąt ciele napięły się momentalnie i maksymalnie.  Szepnąłeś obecnej na przeciwko ciebie dziewczynie "przepraszam" i podreptałeś w kierunku najciekawszej pary znajdującej się na parkiecie. Przystanąłeś obok nich, wnosząc znacznie kąciki ust i obdarowując ich figlarnym uśmiechem:
        — Odbijany!
Przechwyciłeś z rąk Tomka dziewczynę i spostrzegłeś jej błagalne spojrzenie w stronę twojego współlokatora z pokoju. Czy ona naprawdę uważała cię za tak beznadziejnego? Przecież nawet nie dała ci szansy poznania się. Od razu odwinęła ci w policzek solidny cios, sprzedając zimny, orzeźwiający prysznic. Może chciała cie ocucić, że wcale nie jesteś taki majestatyczny jak ci się wydawało?  Nie chciałeś teraz snuć na ten temat refakcji. Pragnąłeś całą swoją uwagę skupić na jej osobie i rozkoszować się chwilą spędzonego wspólnie czasu. Zmarnowałeś zdecydowanie za wiele. Musiałeś zacząć działać.
      — To nie IKEA, ty tu nie rządzisz.— mruknęła naburmuszona.
      —  Zabawna jesteś, naprawdę.— zaśmiałeś się pod nosem.
Pokręciłeś z niedowierzaniem głową i zakręciłeś ją energicznie, przyciągając do siebie gwałtownie. Zachwiała się na szpilkach i delikatnie opadła w twoje ramiona, odnajdując twoje oczy. Trwałeś z nią tak dłuższą chwilą. Zawieszony, połączony niemęczącym kontaktem wzrokowym. Chłonąłeś jej łapczywie jej szmaragdowe tęczówki połyskujące na różnorakie barwy za sprawą oświetlenia w pomieszczeniu zmieniającego się w ekspresowym tempie. Po dłuższym momencie jakby wyrwała się z transu i stanęła na równe nogi, wyplatając się z twojego uścisku. Czułeś, że ta wymiana spojrzeń coś przerwała. Coś zmieniła. Przekonałeś się o tym już kilka sekund później, kiedy do dynamicznej piosenki Mario Bischin'a  Wojciechowska odwróciła się do ciebie plecami i przymknęła powieki, oddając się w sidła żywiołu. Ocierała się zmysłowo swoimi biodrami o  materiał twoich ciemnych dżinsów i  wymachiwała włosami niczym szalona. Wodziłeś dłońmi po tkaninie jej czarnej sukienki lekko sięgającej za tyłek, rozpływając się nad jej zupełnie innym obliczem niż tym zaprezentowanym ci wczorajszego ranka. Powoli zaczynałeś żałować, że to ostatnie chwile spędzone w tym hotelu. Rozgryzłeś ją. Zgrywała niedostępną, twardą, abyś się nieco postarał. Nie zamierzała zaciągnąć się do łóżka tak łatwo. Złapałeś ją za rękę i pociągnąłeś w stronę baru. Schłodziłeś gardło zimną, kolorową cieczą i oparłeś ramiona po bokach dziewczyny, zmniejszając nieco dzielący was dystans. Marcelina pociągnęła łyk alkoholu sprezentowanego jej przez ciebie przez czarną słomkę i przegryzła ponętnie krwisto czerwone usta. Ogarnęła niedbały kosmyk opadający jej na czoło i zamrugała kokieteryjnie kilkukrotnie rzęsami. Nie wytrzymałeś. Była zbyt uwodzicielska. Zbyt cię pociągała. Wpiłeś się zachłannie w jej aksamitne wargi, nachylając się znacznie do przodu. Odczuwałeś wyraźny posmak pomarańczy zmieszanej z wódką, co sprawiło, że jeszcze odważniej wtargnąłeś do jej buzi, drażniąc językiem jej podniebienie. Dyskretnie wsunęła dłoń pod twoją koszulę i powędrowała ją niżej, a następnie zatrzymała na gumce od bokserek. Cholera! Tak bardzo jej pragnąłeś.
      — Nie żeby coś, ale możecie to robić w nieco bardziej ustrojonym miejscu. —rzucił Fornal wlewający w siebie kieliszek wódki.— Od razu lepiej. — mrugnął do siebie.
Odsunąłeś się od  20-latki i zmierzyłeś przyjaciela bacznym wzrokiem. Pokręciłeś z dezaprobatą głową, obserwując jak mężczyzna za ladą wypełnia naczynie kolejną porcją  czystej. 
        — Próbujesz zapomnieć o Kindze? — zagaiłeś do bruneta, prychając pod nosem.
        —  Kim jest Kinga? — wzniosła pytająco brew Marcelina, przypatrując się twojemu przyjacielowi. — Mów natychmiast!
        — Dzięki wielkie, Kamilku. — szepnąłeś w jego kierunku.
Mimowolnie zachichotałeś pod nosem na jego słowa i przysłuchiwałeś się jak wzdycha głośno, przybliżając pokrótce tą historię twojej towarzyszce.  Po zakończeniu wzniósł kieliszek ku górze i mrugnął porozumiewawczo do kogoś za twoimi plecami.
         — Rybciaaaa, come here!— zawył donośnie, raniąc twoje uszy.
Po chwili obserwowałeś jak pochłania kolejną kolejkę tym razem w towarzystwie przyjmującego. Miałeś mętlik. Zostawić Fornala tutaj i doprowadzić do jego zalania w trupa czy może skorzystać z okazji i zaprosić Marcelinę do pokoju? Potarłeś palcami skronie i jęknąłeś cicho, kiedy Wojciechowska niby przypadkowo przejechała dłonią po twoim kroczu. Chyba zdążyła zauważyć jaki wpływ na ciebie ma. Nie byłeś w stanie podjąć racjonalnej decyzji, kiedy ona znajdowała się tak blisko. Twoje ciało wołało o znalezienie się nad jej w zaciszu twojego lokum. Klepnąłeś w ramie Rybickiego, prosząc o opiekę nad przyjacielem i zaciągnąłeś miedzianowłosą w stronę wyjścia. Po chwili przylgnąłeś do jej warg, popychając ją na fakturę drzwi. Zagłębiłeś dłoń pod jej sukienką i sunąłeś ją po jej jedwabistej skórze uda. Przekręciłeś pośpiesznie klucz w zamku i wepchnąłeś dziewczynę do wnętrza pokoju. Marcela strąciła cię na łóżko i pośpiesznie skierowała w stronę drzwi, po czym odwróciła głowę w twoim kierunku. Wiedziałeś, że ten przebiegły uśmiech zapamiętasz na dłuższy czas. Do twoich uszu dotarł szczęk w zamku. Twoje ciało zalała irytacja. Twój cel właśnie się od ciebie oddalił. Zniknął za drugą stroną drzwiami. Perfidnie złapała cię w pułapkę. Zabawiła się. Tak jak ty miałeś to zwyczaj czynić, Kamilu Droszyński.

***
     Zadowolona z siebie wkroczyłaś ponownie do pomieszczenia pełniącego dziś rolę klubu. Okręcałaś na palcu kluczyk z wygrawerowanym numerem 110 i ułożyłaś go wprost przed Fornalem. Przyjmujący uniósł głowę z lady i wlepił w ciebie spojrzenie siwo błękitnych tęczówek, które w obecnym momencie były niespotykanie zamglone i  niewyraźne. Ich barwa nie była tak intensywna jak zazwyczaj a stała za tym za pewne ilość alkoholu pochłonięta przez tego dwumetrowego mężczyznę. Opadłaś na wolne obok miejsce i potarłaś go pokrzepiająco po ramieniu, wysilając się na słaby uśmiech.
        — Ona naprawdę tyle dla ciebie znaczy?-wypowiedziałaś ostrożnie, nie spuszczając wzroku z jego twarzy.
Skinął jedynie głową, a ty poczułaś jak żal ogarnia twoje serce. Krajało ci się ono, gdy podziwiałaś go w takim stanie. Nie mogłaś na niego patrzeć, kiedy był aż tak bezsilny wobec władającego nim bólu, że aż upijał się do nie przytomności. Był tak bezsilny wobec cierpienia jakie go wypełniało. Chciał uciszyć targające nim uczucia do dziewczyny noszącej imię Kinga. Nie rozumiałaś jak ta kobieta mogła wybrać kogoś innego niż jego skoro tak mocno ją kochał. Nie znałaś wszystkich szczegółów. Nie miałaś prawa ich znać po takim krótkim czasie znajomości z siatkarzem, ale widziałaś te pokłady miłości w jego osobie. Znaczyła dla niego wiele, skoro nie otrząsnął się po jej stracie, jej odejściu do innego. 
       — Tomasz, coś ty ze sobą zrobił?!-starszy znacznie mężczyzna załamał ręce nad obecną formą zawodnika.—  Jezu! A to dopiero początek...
         —  Niech mu pan wybaczy. Miał dziś gorszy dzień.— wstawiłaś się za Tomkiem.
         — No niech ci będzie. Odpuszczę mu, ale lepiej niech już stąd znika.
         — Rybciaaaa!
         — Ktoś mnie wołał?-stawił się obok ciebie wysoki blondyn.
        —  Bierz, że go!
Takim oto sposobem wraz z pomocą Kuby zataszczyłaś wpółprzytomnego bruneta pod drzwi jego zacisza. Czułaś na sobie morderczy wzrok Droszyńskiego, kiedy tylko rozwarłaś drzwi szerzej, aby kolega Fornala mógł go zatargać na łóżko. Nie odważyłaś się na niego spojrzeć. A może wręcz nie chciałaś tego robić. Pośpiesznie opuściłaś pokój i podziękowałaś Kubie, życząc mu dobrej nocy.  

     ❤
Hejka! ^^
Mam nadzieję, że częstotliwość rozdziałów nie daje Wam popalić :D Korzystam z weny i wakacji póki mogę :D Jeżeli ktoś nie nadąża to proszę mówić ;) Po raz pierwszy macie spojrzenie Marceliny. Będzie się ono pojawiać jeszcze, ale nie wiem za bardzo w jakiej częstotliwości. Czas pokaże ;) Czyją perspektywę wolicie Wy? :D Było blisko Kamilku, nawet bardzo, ale coś nie pykło XD  Całuję i do zobaczenia ;*

8 komentarzy:

  1. Ooooo *.* zdecydowanie jestem na tak <3 Marcelina nieźle nakręciła Kamila i sobie poszła jakie to fajne XD niech chłopak się trochę postara XD
    Biedny Tomek a ta Kinga nie widzi jego miłości to ślepa chyba jest jakaś... JA tam bym zauważyła, że taki facet mnie kocha XD Upił się biedak ale Marcelina stanęła w jego obronie przed trenerem i do tego pomogła mu dostać się do pokoju mimo, że spotkała tam Kamila którego nie chciała spotkać. Idealna przyjaciółka <3
    Częstotliwości jak najbardziej dobra jak dla mnie mogą rozdziały być i codziennie XD (ostatnie dni w szkole więc będzie dużo wolnego czasu na czytanie)
    Czekam na następny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahha no Droszyński albo się zniecheci albo jeszcze bardziej nakręci 😏
      Zajęta innym facetem to tak jest 😏 No zakumplowali się 😁
      Haha 😁
      Dziękuję i pozdrawiam ❤😘

      Usuń
  2. To ja zaklepuje 3 miejsce <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham ! <3
      Dobra dzisiaj tak na szybko, bo prezentacja się sama nie zrobi.... Niestety... Ani magisterka sama nie napisze...
      Jeśli chodzi o samą perspektywę to mi się podoba zarówno Kamillosa jak i Marceli. Jest zawsze jakieś urozmaicenie i wnikniecie w myśli zarówno jednego jak i drugiego. :) Jak dla mnie może tak zostać. ;)
      Ojoj Kamilek się nie doczekał tej namiętnej nocy, ale chociaż sobie trochę pomacał. xd A tak na poważnie to tak sobie myślę, że gdyby wtedy został z Tomkiem, to bardziej by jej zaimponował, niż jakby zaciągnął do pokoju. Tak to jest jak facet myśli tylko jedną częścią ciała, oj Drosik musi się jeszcze trochę wysilić, bo nic tu łatwo mi nie przyjdzie. Swoją drogą Marcelina ładnie się go pozbyła. :P Mistrzowsko! I miło z jej strony, że się zainteresowała Tomkiem. Biedaczysko. Ta Kinga jest ślepa... Cały czas mi go szkoda. :(
      POZDRAWIAM !!!
      Paulka
      Ps. Czekam na kolejny! :D

      Usuń
    2. Dasz radę 😘
      Okay, zapamiętam 😊
      No mózg na pewno nie odpowiadał za jego zachowanie w tamtym momencie haha 😂
      Umie sobie dziewczyna poradzić z natretem 😂
      Fornal tym razem szczęścia w miłości nie ma 😏
      Dziękuję i pozdrawiam ❤😘

      Usuń
  3. Nie ma co, ładnie sobie Marcelina poradziła z Kamilem :D A już był taki zadowolony z siebie, że ją rozgryzł, a tutaj spotkała go przykra niespodzianka :D Swoją drogą na początku myślałam, że może jednak mu się udało haha, ale późniejsze zachowanie dziewczyny dało mi odpowiedź, że jednak nie :D Nie ma tak łatwo, trzeba się bardziej postarać! :D A jestem pewna, że Kamil nie odpuści ^^ Także niech Marcela będzie lepiej gotowa haha :D
    Szkoda mi Tomka :( Widać, jak bardzo jest zakochany w Kindze i nie może się pogodzić z tym, że nie są razem... Co ona w ogóle? Jak tak można Tomka traktować, no jak? No nie można, o :D
    Mi się podoba zarówno perspektywa Kamila i perspektywa Marceli :)
    Ja staram się nadążać za Twoim tempem haha :D Choć teraz nie obiecuję, że będę regularnie komentowała, bo sesja i egzaminy :( Ale będę robiła wszystko, co w mojej mocy! :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń