środa, 20 czerwca 2018

005

          Tępo wpatrywałaś się  w nieokreślony punkt przed sobą i pragnęłaś uspokoić kołatające  w twojej głowie myśli. Otuliłaś się szczelniej kołdrą i westchnęłaś głośno. Czułaś woń jego intensywnych perfum na poduszce, co nie ułatwiało ci racjonalnego myślenia i analizy sytuacji w jakiej się znalazłaś. Pragnęłaś tego. Chciałaś znaleźć się w centrum uwagi Droszyńskiego, ale zdawałaś sobie sprawę z konsekwencji poddania się rozgrywającemu. Wiedziałaś, że później będziesz tego żałować. Zapierałaś się i nie dawałaś po sobie poznać, że tak naprawdę jego urok osobisty otumanił cię już podczas zjawienia się przy stoliku dzielonym z twoim, a raczej waszym wspólnym przyjacielem. Na trzeźwo było ci łatwiej oprzeć się jego atrakcyjnemu obliczu. Myślałaś, że możesz sobie przy nim pozwolić na kilka drinków. W końcu tak świetnie się wczoraj w pubie dogadywaliście. Nie miałaś pojęcia, że twoja samokontrola pod wpływem alkoholu stanie się taka słaba i runie. Miałaś być jak solidny mur. Kamil miał się o ciebie obijać i opadać bez sił.  Zdawałaś sobie sprawę z tego jaki jest. A mimo to się w nim zakochałaś. Sięgnęłaś po telefon spoczywający na szafce nocnej i najechałaś opuszkiem palca na zdjęcie uśmiechającego się w obłędny sposób bruneta. Po chwili wsłuchiwałaś się w sygnał nawiązującego połączenia, oczekując niecierpliwie i upragnienie momentu podniesienia słuchawki przez Fornala.
        — Marcelinka!   —usłyszałaś radosny pisk po drugiej stronie. Nie mogłaś nie wznieść mimowolnie kącików ust.   —Jak ja się za tobą stęskniłem, kruszynko!   —zawył, a ty zachichotałaś pod nosem. 
        — W takim razie moja propozycja powinna okazać się dla ciebie odpowiednia. —wypowiedziałaś, kiedy wreszcie dopuścił cię do głosu.   — Co powiesz na spotkanie?
                —Może być nawet zaraz!     — wrzasnął uradowany.
Dogadałaś z nim szczegóły wizyty w Radomiu i zakończyłaś rozmowę. Obawiałaś się jak może zareagować na wieść o wydarzeniu jakie miało miejsce kilka godzin temu. Bałaś się także o zawodnika radomskiego klubu. Tomek nie wyglądał na niebezpiecznego, ale jeżeli się zirytuje może być zdolny mu kilka razy przyłożyć. 

***
  Przechwyciłeś żółto-błękitną piłkę od przyjmującego Tomka i przerzuciłeś mu na lewe skrzydło przez plecy, obserwując jak atakuje obok podwójnego bloku.  Uradowany potrząsł pięścią i obdarzył cię rozkosznym uśmiechem. Zaklaskałeś w dłonie i zaśmiałeś się pod nosem. Rozegrałeś jeszcze kilka akcji i wyczerpany zwlokłeś się z parkietu, aby opaść na jedną z ławek i przyssać się do butelki wody. Chłodna ciecz skutecznie studziła twoje płonące gardło i gasiła pragnienie. Odwróciłeś głowę w lewą stronę i dostrzegłeś na sobie badawczy wzrok bruneta. Wymieniłeś z nim dłuższe spojrzenie i już miałeś pewność, że zauważył zmianę w twoim zachowaniu. Czułeś, że po opuszczeniu szatni czeka cię z nim rozmowa. Po krótkim, zimnym prysznicu działającym na twoje ciało zbawiennie oraz zmianie odzienia stawiłeś się obok jego samochodu, opierając o karoserię biodrami. Tomek zdziwiony zmarszczył brwi, a ty jedynie wzruszyłeś ramionami, rzucając :
          — Czuję, że chcesz ze mną porozmawiać.
Skinął głową i nacisnął na kluczyki, otwierając klubowe auto. Zająłeś miejsce pasażera. Mistrz Świata umieścił torbę treningową na tylnym  siedzeniu i opadł na fotel kierowcy. Zwrócił twarz ku tobie i nikle wzniósł kąciki ust.
         — Właśnie na tym polegać powinna przyjaźń. Rozumienie się bez słów.— skwitował zadowolony z twojej postawy.
         — Dokładnie. A o czym chciałeś pogadać? — zmierzyłeś go pytającym wzrokiem.
    — Droszyński, nie masz mi czasem czegoś do powiedzenia? —splótł ramiona na klatce piersiowej i spojrzał na ciebie wyczekująco.
        — Widzę, że jesteś spostrzegawczy, przyjacielu.— zaśmiałeś się. — No cóż stało się. — wzruszyłeś ramionami. — Marcelina wylądowała ze mną w łóżku. Mówiłem, że dostanę to czego chcę. —oświadczyłeś, wyciągając nogi przed siebie.
      — Boże, Kamil! Jaki ty jesteś głupi!— jęknął przyjmujący. — Kupidynek dopiero namierzył swój cel. Nie wystrzelił jeszcze strzały, a ty już zwariowałeś na jej punkcie. To się tak nie skończy.  Zobaczysz. — wypowiedział pewnie.
          —Nie mam pojęcia o co ci chodzi. Potraktowałem ją jako kolejny cel, jak wszystkie pozostałe.
          — Nie, Kamil. Tu jest wyraźna różnica pomiędzy nią a innymi. Może niebawem ją dostrzeżesz.
          — Masę chłopaków tak robi z dziewczynami. A ty przyjebałeś się akurat do mnie!  Dlaczego?!
          — Bo jesteś moim przyjacielem? Bo chcę dla ciebie dobrze?
          — Przecież wszystko jest w porządku.
          — Teraz tak, ale poczekaj.  Kupidynek wisi.
          — Skończ już pierdolić z tym całym kupidynkiem! — zirytowany uderzyłeś pięścią w kolano.
          — Skąd wiesz czy się już w niej nie zakochałeś? Przecież miałeś obsesję na jej punkcie, aby ją zaliczyć. Skoro nigdy tego nie przeżyłeś nie będziesz wiedział jak to jest to poczuć. Być może już to przechodzisz. Być może już teraz pragniesz to powtórzyć. Znowu chcesz ją zobaczyć. Każda miłość jest inna. — tłumaczył ci 20-latek.
Prychnąłeś na jego słowa i opuściłeś samochód,  trzaskając za sobą drzwiami.  Spojrzałeś na niego wymownie i przyśpieszonym krokiem powędrowałeś do swojego wozu. Nie mogłeś już znieść tej jego paplaniny. To co mówił nie posiadało dla ciebie żadnego sensu. Wiedziałeś, że to czym obdarzyłeś Marcelinę  było zwyczajnym pożądaniem. Miałeś już dość tych tekstów z tym całym kupidynem. Może i nigdy nie doświadczyłeś miłości, stanu zakochania, ale byłeś pewien, że to co odczułeś podczas nocy w mieszkaniu Wojciechowskiej tym nie było. Czułeś zwyczajny żar, Ogień, jaki zawładną waszą dwójką. Tam nie było uczuć. Nie było na nie miejsca. Napędzaliście się pragnieniem wzajemnej bliskości.  Byłeś pewien, że więcej nie zawitasz do jej mieszkania, ani nie pozwolisz jej wtargnąć do swojego. Miała pozostać jedynie kolejnym trofeum zapisanym na liście.

***
   Spiorunowałaś wzrokiem naśmiewającego się z twojego stanu Fornala, pociągając za pomocą słomki łyk soku pomarańczowego zamówionego kwadrans wcześniej w jednej z radomskich kawiarni. Mimowolnie cieszyłaś się, że mogłaś go oglądać w takim stanie. Ostatnio, gdy miałaś z nim doczynienia wyglądał jak bliski opuszczenia tego świata, a za tym wszystkim stała ta pieprzona Kinga, którą przez opowieści Tomka zdążyłaś znienawidzić. Podziwiałaś go za zasób energii jaką jeszcze posiadał po niedawno zakończonym treningu. Obdarował cię kolejnym niebiańskim uśmiechem, na którego widok wzdychały kobiety i zamoczył usta w kufle piwa.
        — Marcel, co się wczoraj wydarzyło? —mruknął, wlepiając w ciebie przeszywające, siwo błękitne tęczówki.
     — Skąd wiesz, że wczoraj? Może to coś miało miejsce wcześniej, a ja byłam tak samo uparta jak ty i nic nie mówiłam?— splotłaś ramiona na klatce piersiowej i spojrzałaś na niego pewnie.
        —  Hmm... Może dlatego, że na przykład Kamil i ty zachowujcie się dziwnie w tym samym czasie? — potarł podbródek, udając zamyślonego.
     — Och, Fornal. Masz mnie. —westchnęłaś głośno, wbijając wzrok za punkt usytuowany za jego plecami. — Wczoraj nieco przesadziłam z alkoholem i moja silna wola poszła się pieprzyć. Dosłownie! Przespałam się z Droszyńskim.—spuściłaś głowę.
       — Nie no! Nie wierzę! —wrzasnął siatkarz. — Teraz tylko pytanie kogo zamordować najpierw!
      — Tomek, uspokój się! — podniosłaś ton głosu. — Stało się. Nic już z tym nie zrobisz. — dodałaś.
      — Dlaczego to zrobiłaś? Przecież wiedziałaś jaki on jest.
      — Sama nie wiedziałam, ale teraz już wiem. Tomek, ja się w nim zakochałam.— szepnęłaś prawie niesłyszalnie, wbijając wzrok w czubki własnych butów.
      — Nie no trzymajcie mnie! Marcela, do cholery!
      — Nie krzycz na mnie. — odparłaś cicho.
     — Przepraszam. — mruknął skruszony. — Chodź tutaj.— rozwarł przed tobą swoje ramiona.
Poderwałaś się z miejsca i wpakowałaś się na jego uda, wtulając się szczelnie w jego tors. Przyjmujący zauważył twoje dygoczące ciało i nakrył cię swoją klubową, czarną bluzą. Gdy wyczułaś już, że opanowanie ponownie do niego powróciło zaczęłaś opowiadać mu o wszystkim.  Rozpoczęłaś od tego jak od sierpnia prześladowały cię jego błękitne tęczówki. Nie mogłaś zapomnieć o jego cwanym, ale w pewnym stopniu pięknym uśmiechu. Jak pragnęłaś dotknąć jego twarzy i zasmakować jego ust tak jak tej sierpniowej, gorącej nocy podczas hotelowej imprezy. Chyba od tamtego momentu wszystko się zaczęło. Wtedy narodziło się w tobie to niewinne zauroczenie, oczarowanie jego osobą, przeistaczając w coś poważniejszego. Dopiero wczorajsza noc uświadomiła ci ile rozgrywający dla ciebie znaczy. Broniłaś się przed nim. Nie chciałaś się w nim zakochać, ale mimo faktu, iż wiedziałaś jaki on jest uczyniłaś to.
       — Jak powiedziałaś stało się. — rozpoczął delikatnie swój wywód brunet. — To nie twoja wina. To twoje dobre serce dostrzegło w nim coś wartego uwagi. Wiem doskonale co czujesz, bo mimo, że nie chcę kochać Kingi to nie potrafię tego przerwać.— wypowiedział, spoglądając ci głęboko w oczy. — Malutka, zawsze możesz na mnie liczyć. Pamiętaj. — musnął ustami twoje czoło.
 Na twoje usta wpłynął słaby uśmiech. Otarłaś wilgotne jeszcze policzki materiałem jego bluzy i pozostawiłaś mokry ślad na jego policzku w ramach podziękowania za to spotkanie, które właśnie dobiegało końca. Potrzebowałaś go, a on cię nie zawiódł. Po mimo, że znaliście się tak niedługo obdarzył cię niesamowitą przyjaźnią. Wtuliłaś się w jego ciało na pożegnanie, kiedy w zasięgu twojego wzroku pojawił się pociąg. Uśmiechnął się do ciebie szeroko i obiecał następnym razem zjawić się u ciebie. Skinęłaś głową i pomachałaś mu, oddalając się od jego sylwetki.

                                                                                                                                 ❤
Hejka! ;3
Sprezentuje Wam tą część szybciej, gdyż już w poniedziałek została zapisana i w sumie nie widzę sensu, by ją przetrzymywać :D Kolejny odcinek w weekend albo na początku przyszłego tygodnia ;) Marcelina niestety wpadła tak nieszczęśliwie jak Fornal, a Kamil trzyma się uparcie swego. Znowu odzyskałam power do tej historii także już nie powinnam mieć dłuższego zastoju ^^ Tuż po tym blogu startuje opowieść z Masłowskim w roli głównej :D Dużo jest tutaj ochotniczek na tego pana? ^^ Całuję i do zobaczenia ;*
         

15 komentarzy:

  1. Zaklepuje 2 miejsce! wrócę jak ogarnę wreszcie mgr, czyli najpóźniej jutro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham o opowiadane! <3
      Przepraszam za opóźnienie, ale trochę mi się sprawy z mgr przedłużyły, o czym wiesz. ;)
      Tomek to cudowny przyjaciel <3 Kupidynek wisi - > Ma rację chłopak! W pełni się z Fornalem zgadzam! Kamillos to sobie nie zdaje sprawy jeszcze, że na jednej nocy to się nie skończy. I ja głęboko wierzę, że tak będzie. Bo jeśli by do niej nic nie poczuł, odpuściłby sobie od razu. Ehhh.. może kiedyś zmądrzeje. :D
      Co do Marceliny, trochę mi jej szkoda. :( Zakochała się w beznadziejnym przypadku i tu Tomuś też ma rację. Ale kto powiedział, że akurat ona Nie zmieni Droszyńskiego? W końcu Kupidynek wisi xd ( podoba mi się to stwierdzenie Tomka :D )
      Czekam już na kolejny!
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Oooo a ja Ciebie haha <3 :D
      Ważne, że jesteś ;3
      Fornal idealnie sprawdza się w tej roli, bo idealnie Marcyśkę rozumie ^^
      Dowiesz się w kolejnym ;)
      Biedna kobieta :( Nie ma szczęścia w miłości :( No nikt :D
      Zauważyłam, że nadużywasz tego stwierdzenia ^^
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
    3. Kupidynka zapamiętam na zawsze :D <3

      Usuń
  2. Jestem już, jestem nareszcie! Także nie krzycz, nie bij, czy co tam wolisz haha :D
    Co tu się podziało! Szczerze powiedziawszy to nie spodziewałam się, że Marcelina tak szybko ulegnie Kamilowi. Zresztą, ona sama się tego nie spodziewała. A tu proszę... Miło im się ze sobą rozmawiało, alkohol zadziałał i stało się. Kamil osiągnął swój cel, przespał się z Marcelą i chce ją potraktować, jak kolejną dziewczynę do skreślenia na swojej liście... A Marcela... Stało się, przepadła, zakochała się. Dlaczego wolimy tych niegrzecznych haha? :D Nie no, tak serio to doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie ma się wpływu na to, kogo pokochamy i kiedy to się stanie. Marcela ma niesamowite wsparcie w Tomku i bardzo mi się to podoba. Przyjaciel, jak się patrzy! <3 A tymi tekstami o kupidynku to mnie rozwalił haha :D Być może faktycznie jest tak, jak mówi, że to dlatego Kamil tak uganiał się za Marcelą ^^ Poczekamy, zobaczymy. Oby tylko dziewczyna przez niego nie cierpiała. A ta Kinga to niech wreszcie na oczy przejdzie, albo niech Tomek znajdzie sobie kobietę, która w pełni na niego zasłuży.
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem dlaczego wolimy tych niegrzecznych 😂 Tytus wyczuwa, że coś jest na rzeczy 😁😎
      Dziękuję i pozdrawiam ❤😘

      Usuń
  3. Mam wrażenie,że Kamil nie może przestać o Marcelinie myślę... No tak w końcu Kupidynek wisi XD Marcela ty głupia dziewczyno jak mogłaś się w nim zakochać... No ja rozumiem jego oczy są takie hipnotajzing no ale po jednej nocy...
    Czekam na więcej i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to tylko wrażenie a może prawda okaże się 😊
      Tomek i jego genialne słowa 😂
      Bywa i tak 😏
      Dziękuję i pozdrawiam ❤

      Usuń
  4. Kiedy czytasz nie tylko raz to jedno konkretne imię. Kamil. I wcale nie masz przed oczami tego konkretnego siatkarza, dlatego z Marceliną możemy przybić sobie piątki, a opowiadanie chyba zostało przeze mnie dobrze przyjęte, ponieważ przypomina mi moją historię pani Wiśniewskiej i pana Fornala. Z Tomka to naprawdę dobry przyjaciel i psycholog :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o kogo chodzi 😏😎
      Faktycznie trochę chyba ją przypomina, ale zakończenie będzie zupełnie inne 😁
      No to niezaprzeczalny fakt 🤗

      Usuń
    2. Chyba jednak nie wiesz, bo nie chodzi mi o nikogo sławnego

      Usuń