Zacisnąłeś solidniej dłonie spoczywające na skórzanej powierzchni kierownicy i poprawiłeś opadające ci na nos ciemne, przeciwsłoneczne okulary. Ostatnie promienie wrześniowego słońca muskały twoją twarz, oślepiając cię przy tym. Posłuchałeś głosu nawigacji i według jej wskazówki skręciłeś w prawo. Odetchnąłeś z ulgą, kiedy twoim oczom ukazała ci się znajoma nazwa ulicy. Po chwili zatrzasnąłeś za sobą drzwi samochodu i wparowałeś do wnętrza jednej z ulubionych kawiarni, które poznałeś dzięki dość częstym wizytom w tym mieście spowodowanym odwiedzinami kumpla z podstawówki. Nieco zmęczony trasą opadłeś na jedno z krzeseł w stoliku umiejscowionym pośrodku lokalu i ślamazarnymi ruchami zacząłeś przewracać kartki menu, badając wzrokiem proponowane oferty. Miałeś ochotę na coś co ostudzi twoje rozgrzane ciało. Po mimo, że pierwszy miesiąc roku szkolnego dobiegał końca temperatury nadal potrafiły zadziwić swoim poziomem wysokości czy przyprawić o krople potu na czole. Przeczesałeś palcami niedbale włosy i westchnąłeś głośno, zastanawiając się na jaką mrożoną kawę się zdecydować. W tym momencie kątem oka zarejestrowałeś ruch obok twojej sylwetki. Zadarłeś głowę i pokręciłeś nią z niedowierzaniem, lustrując wnikliwym wzrokiem sylwetkę kelnerki. Ona jednak nie dostrzegła zainteresowania jakim ją obdarzałeś, gdyż skupiła się na skreślaniu czegoś w małym, poręcznym notesiku. Z wzniesionymi kącikami ust obserwowałeś jak przegryza zębami dolną wargę, skupiając się na zawartości zapisków.
— Przepraszam, ale...— jej łagodny głos otulił twoje uszy. — Co za ironia!—prychnęła, gdy zmierzyła wzrokiem twoją twarz tuż po podniesieniu głowy z nad notatek.
— Witaj piękna! — odparłeś roześmiany, posyłając jej szelmowski uśmiech.
— Co ty tutaj robisz?! — prychnęła pod nosem, gromiąc cię wzrokiem.
— Czekam na kumpla. — wzruszyłeś ramionami. — A ty jak mniemam pracujesz.
— Miejmy to już z głowy. — westchnęła głośno. — Co zamawiasz?
— Od kiedy jesteśmy na ty? — wzniosłeś jedną brew. — Jestem twoim klientem. Powinnaś się do mnie zwracać pan. —spojrzałeś na nią uważnie.
— Kamil, nie denerwuj mnie. —wysyczała przez zaciśnięte zęby.
— Dobra, dobra. —wzniosłeś dłonie w geście obrony. — Wedle życzenia, skarbie. Latte Macchiato.
Odprowadziłeś ją błękitnymi tęczówkami do momentu, aż nie zniknęła z zasięgu twojego wzroku. Rozpływałeś się w momencie podziwiania jej bioder przysłoniętych jedynie materiałem czarnej, krótkiej spódnicy. Jej nogi robiły na tobie piorunujące wrażenie. Uśmiechnąłeś się pod nosem, okręcając na palcu kluczyki od samochodu. Uwielbiałeś ją irytować. Denerwowanie jej stało się twoim nowym hobby. Gdy kipiała złością była jeszcze bardziej pociągająca niż zazwyczaj. Delektowanie się widokiem jej uroczo zmarszczonego nosa czy cisnących w twoją stronę błyskawic przez zielone oczy sprawiało ci niesamowitą przyjemność. Zdawałeś sobie sprawę, że otrzymałeś kolejną szansę od losu. Kolejną okazję, aby zasmakowała twojej bliskości. Nie zamierzałeś jej zmarnować. Marcelina Wojciechowska dzisiejszej nocy będzie łaknąć twojego dotyku. Byłeś tego pewien. Miedzianowłosa ułożyła przed tobą wysoką szklankę i zniknęła ekspresowo z pola twojego widzenia. Zamieszałeś chłodną, kusząco pachnącą ciecz i upiłeś jej niewielki łyk. Mruknąłeś zadowolony i ponownie zatopiłeś usta w napoju.
— Siema stary! — nagle pojawił się przed tobą brunet.
— Hej! —odparłeś entuzjastycznie, zbijając z rozgrywającym piątkę.
— Słuchaj, przepraszam cię bardzo, ale nastała taka głupia sytuacja. Moi rodzice pilnie mnie potrzebują. Nie obrazisz się jeśli spotkamy się kiedy indziej? — Kozub spojrzał na ciebie niepewnie.
—Jasne. Nic się nie dzieję, ale mogłeś powiedzieć troszkę wcześniej.
— Dowiedziałem się przed kilkoma minutami dosłownie. —skrzywił się Łukasz. — To ja lecę. Kiedyś się jeszcze zgadamy. Trzymaj się i pozdrów spalski gang. — mruknął z uśmiechem.
Skinąłeś jedynie głową i pożegnałeś się uściskiem dłoni. Gdy Mistrz Świata zamykał za sobą drzwi lokalu wiedziałeś już jak spędzisz ten wieczór w Łodzi. Pojawiłeś się przy ladzie i posłałeś czarujący uśmiech w kierunku miedzianowłosej, prosząc o rachunek. Zdziwiona wzniosła brwi, mrucząc pod nosem, że miałeś niby spotkać się ze znajomym. Zaśmiałeś się pod nosem i zapytałeś o godzinę zakończenia jej zmiany. Wtedy dopiero dostrzegłeś zaskoczenie w jej zielonych oczach. Mimo wszystko odpowiedziała na twoje pytanie, co skwitowałeś nikłym uśmiechem.
— Przepraszam, ale...— jej łagodny głos otulił twoje uszy. — Co za ironia!—prychnęła, gdy zmierzyła wzrokiem twoją twarz tuż po podniesieniu głowy z nad notatek.
— Witaj piękna! — odparłeś roześmiany, posyłając jej szelmowski uśmiech.
— Co ty tutaj robisz?! — prychnęła pod nosem, gromiąc cię wzrokiem.
— Czekam na kumpla. — wzruszyłeś ramionami. — A ty jak mniemam pracujesz.
— Miejmy to już z głowy. — westchnęła głośno. — Co zamawiasz?
— Od kiedy jesteśmy na ty? — wzniosłeś jedną brew. — Jestem twoim klientem. Powinnaś się do mnie zwracać pan. —spojrzałeś na nią uważnie.
— Kamil, nie denerwuj mnie. —wysyczała przez zaciśnięte zęby.
— Dobra, dobra. —wzniosłeś dłonie w geście obrony. — Wedle życzenia, skarbie. Latte Macchiato.
Odprowadziłeś ją błękitnymi tęczówkami do momentu, aż nie zniknęła z zasięgu twojego wzroku. Rozpływałeś się w momencie podziwiania jej bioder przysłoniętych jedynie materiałem czarnej, krótkiej spódnicy. Jej nogi robiły na tobie piorunujące wrażenie. Uśmiechnąłeś się pod nosem, okręcając na palcu kluczyki od samochodu. Uwielbiałeś ją irytować. Denerwowanie jej stało się twoim nowym hobby. Gdy kipiała złością była jeszcze bardziej pociągająca niż zazwyczaj. Delektowanie się widokiem jej uroczo zmarszczonego nosa czy cisnących w twoją stronę błyskawic przez zielone oczy sprawiało ci niesamowitą przyjemność. Zdawałeś sobie sprawę, że otrzymałeś kolejną szansę od losu. Kolejną okazję, aby zasmakowała twojej bliskości. Nie zamierzałeś jej zmarnować. Marcelina Wojciechowska dzisiejszej nocy będzie łaknąć twojego dotyku. Byłeś tego pewien. Miedzianowłosa ułożyła przed tobą wysoką szklankę i zniknęła ekspresowo z pola twojego widzenia. Zamieszałeś chłodną, kusząco pachnącą ciecz i upiłeś jej niewielki łyk. Mruknąłeś zadowolony i ponownie zatopiłeś usta w napoju.
— Siema stary! — nagle pojawił się przed tobą brunet.
— Hej! —odparłeś entuzjastycznie, zbijając z rozgrywającym piątkę.
— Słuchaj, przepraszam cię bardzo, ale nastała taka głupia sytuacja. Moi rodzice pilnie mnie potrzebują. Nie obrazisz się jeśli spotkamy się kiedy indziej? — Kozub spojrzał na ciebie niepewnie.
—Jasne. Nic się nie dzieję, ale mogłeś powiedzieć troszkę wcześniej.
— Dowiedziałem się przed kilkoma minutami dosłownie. —skrzywił się Łukasz. — To ja lecę. Kiedyś się jeszcze zgadamy. Trzymaj się i pozdrów spalski gang. — mruknął z uśmiechem.
Skinąłeś jedynie głową i pożegnałeś się uściskiem dłoni. Gdy Mistrz Świata zamykał za sobą drzwi lokalu wiedziałeś już jak spędzisz ten wieczór w Łodzi. Pojawiłeś się przy ladzie i posłałeś czarujący uśmiech w kierunku miedzianowłosej, prosząc o rachunek. Zdziwiona wzniosła brwi, mrucząc pod nosem, że miałeś niby spotkać się ze znajomym. Zaśmiałeś się pod nosem i zapytałeś o godzinę zakończenia jej zmiany. Wtedy dopiero dostrzegłeś zaskoczenie w jej zielonych oczach. Mimo wszystko odpowiedziała na twoje pytanie, co skwitowałeś nikłym uśmiechem.
***
Nie mogłeś uwierzyć w to co właśnie miało miejsce. Spoczywała obok ciebie i rozmawiała bez jakiejkolwiek nutki irytacji czy sarkazmu w głosie. Mieszała okrężnymi ruchami za pomocą słomki kolorową ciecz w wysokiej szklance i spoglądała na ciebie z łagodnym uśmiechem. Czyżby alkohol odegrał tak znaczną rolę w zmianie jej zachowania w stosunku do ciebie? Przechyliłeś naczynie i wlałeś do gardła kolejnego drinka tego wieczoru. Zlustrowałeś wnikliwym wzrokiem sylwetkę Marceliny przyodzianą w czarną, przylegającą sukienkę i w twojej głowie zapłonęła myśl, że już niebawem przystąpisz do działania. Z rozmyśleń wyrwał cię jej uroczy chichot. Spojrzałeś na nią z zadartą brwią, a ona machnęła jedynie dłonią, dalej zanosząc się śmiechem.
—Przypomniało mi się jaki miałam opis na Tinderze.— wypowiedziała rozbawiona.
— Taka piękność jak ty potrzebuje Tindera? No proszę nie żartuj! — wzniosłeś kąciki ust na maksymalną wysokość, prezentując jej swoje śnieżnobiałe uzębienie.
—Czekam na księcia z bajki jak prostytutka na tirowca przed granicą. —parsknęła, zakrywając usta dłonią.
Prawie wyplułeś zwartość alkoholu znajdująca się w twoich ustach. Pośpiesznie ją przełknąłeś i parsknąłeś głośnym, niekontrolowanym śmiechem. Wojciechowska popatrzyła na ciebie błagalnie i wymierzyła dłonią w twoje ramie. Starałeś się uspokoić, ale rozbawienie wzięło górę nad twoją samokontrolą. Po chwili dzieliłeś się z nią historią z twojego dzieciństwa:
—Jak miałem dwa lata to odprawiałem msze u sąsiada i każde dziecko musiało klęczeć i się modlić. A jak nie to biłem patykiem.
Tym razem to kelnerka dała upust swojemu rozbawieniu. Czułeś się jakbyś znał ją dobre kilka lat. Miałeś wrażenie, że zachowywaliście się jak przyjaciele z długoletnim stażem. Nigdy tak dobrze ci się nie toczyło konwersacji z przedstawicielką płci pięknej. Intrygowała cię swoją osobą. Nie było jednak szans na to byś obdarzył ją czymś więcej niż pożądaniem. Prychnąłeś pod nosem na słowa Fornala, które rozbrzmiały w twojej głowie w tym właśnie momencie. Na dobą sprawę nie mogłeś się w niej zakochać, a właściwie nie mogłeś nawet sobie zdać z tego sprawy, kiedy to nastąpi, gdyż nigdy tego nie przeżyłeś.
Jęknąłeś przeciągle, kiedy wplotła drobne, chłodne palce w twoje włosy. Czułeś jak podrażnia skórę twojej głowy zdecydowanie za długimi paznokciami pomalowanymi na krwistą czerwień. Ścisnąłeś solidnie jej pośladki, wsłuchując się w jej głębokie westchnięcie. Sunąłeś czubkiem nosa po jej nosie, po przez policzek, aby ostatecznie najwięcej czasu poświęcić szyi. Zacząłeś ją naznaczać mokrymi śladami, powodując, że odchyliła głowę do tyłu i przymknęła powieki. Złapałeś ją za uda i spojrzałeś jej głęboko w oczy. Szmaragdowe tęczówki zapłonęły nieznanym ci dotąd ogniem. Błyszczały mocniej niż milion gwiazd na niebie. Pragnęła cię. Widziałeś to w jej spojrzeniu. Dostałeś to czego tak bardzo chciałeś. Oplotła cię nogami w pasie i ujęła twoją twarz w dłonie, złączając wasze usta. Spragniony miażdżyłeś jej wargi, nie pozwalając jej ani na minutę przejąć kontroli nad tym co się działo. Wiedząc jak na ciebie działa wyszeptała ci do ucha kierunek, w którym miałeś powędrować i uśmiechnęła się cwanie. Coraz bardziej cię otumaniała. Tuż po przekroczeniu progu jej sypialni zdarła z ciebie koszulę i naparła bardziej na twoje wargi. Mruknąłeś zadowolony i starałeś się odnaleźć suwak od jej kreacji. Po chwili pociągnąłeś go i sprawiłeś, że sukienka spoczęła na podłodze. Zrzuciłeś ją na łóżko i zawisłeś nad nią, drażniąc swoim ciepłym, płytkim oddechem jej twarz. Jej chłodne dłonie wędrowały po twoim nagim torsie, badając każdy jego mięsień, na który tak solidnie pracowałeś w radomskiej siłowni. Cieszyłeś się, że docenia twoje atuty. Zaśmiałeś się, kiedy jej ręce spoczęły na gumce twoich spodni. Wbiła zęby w dolny płatek wargi, przegryzając ją ponętnie i spoglądając na ciebie z pod wachlarzu długich, gęstych rzęs. Nie mogłeś w takich okolicznościach jej nie ulec. Wyciskałeś kolejne żarłoczne pocałunki na jej ustach, dobierając się powoli do zapięcia jej biustonosza. Nim to jednak nastąpi chciałeś delektować się jej pięknym, drobnym ciałem. Obsypywałeś pocałunkami jej obojczyki, schodząc coraz niżej. Najwięcej mokrych śladów pozostawiłeś na jej pełnych piersiach. Czułeś jak wygięła się, kiedy twój język drasnął jej pępek. Zachichotałeś pod nosem i powróciłeś do kuszących ust. Z satysfakcją uwolniłeś jej biust z dodatkowej zasłony i w pełni się nim rozkoszowałeś. Jej ciche pojękiwania niezmiernie ci się podobały. Nim zauważyłeś, a za pomocą zębów zsunęła z twoich bioder bokserki i spojrzała wyzywająco w oczy. Nie mogłeś tego zlekceważyć. Opuszkami palców musnąłeś najwrażliwsze miejsce w jej ciele. Chciałeś się z nią jeszcze podroczyć. Łaknęła zdecydowanie czegoś więcej, a ty świetnie zdawałeś sobie z tego sprawę. Zacisnęła powieki, starając się kontrolować. Chciała zamaskować jak bardzo wpływa na nią każdy twój dotyk, każde twoje draśnięcie jej ciała. Miażdżyła dłońmi prześcieradło, kiedy ponowiłeś ten gest kolejne kilka razy. Była na skraju wytrzymania. Ukontentowany fazy w jaką ją wpędziłeś oparłeś czoło o jej i wykrzywiłeś usta w zwycięskim uśmiechu. Gwałtownym, zdecydowanym ruchem zaserwowałeś jej to czego wyczekiwała niecierpliwie. Zagłębiłeś się w niej, wywołując rozległy jęk wydostający się z jej krtani. Połączyłeś was. Osiągnąłeś to czego chciałeś. Staliście się jednością. Wiła się z każdym twoim ruchem, urozmaicając twoje umięśnione plecy w czerwone smugi. Przylgnęła do ciebie szczelnie, łaknąc większej rozkoszy. Nie ważne dla ciebie były liczne zadrapania jakie pozostaną jako pamiątka po tej wrześniowej, tak bardzo upragnionej przez ciebie nocy. Teraz liczyła się tylko ona. Miedzianowłosa spoglądająca na ciebie oliwkowymi tęczówkami i wymieniająca z tobą namiętne pocałunki. Byłeś dumny, że mogłeś zapisać ją na swojej liście jako kolejne trofeum. Nie miałeś pojęcia, że przybycie do Łodzi zakończy się dla ciebie tak miłym akcentem. Alkohol krążący w waszych krwiobiegach skutecznie pozbawił was racjonalnego myślenia i pchnął w ochotę poniesienia się chwili. Dzięki temu mogłeś teraz zasmakować jej bliskości.
❤
Hello! ^^
Na pocieszenie po nieudanym dla nas weekendzie w Chicago podrzucam Wam czwarty odcinek losów Kamila i Marceli ;3 Dla Droszyńskiego jakże udany :D Czy Marcelina w pełni wiedziała co robi? Czy będzie żałować? Dowiemy się w kolejnej części ^^ Przepraszam za opóźnienia, ale zajęłam się przyszłym blogiem o Janku Fornalu i za bardzo mnie to pochłonęło :D A propo powiedźcie mi czy któraś z Was byłaby zainteresowana historią, któregoś z tych siatkarzy : Maślak, Kozub, Fornal młodszy, Fornal starszy, Michał Filip, Kędzierski? :D Bo nie wiem czy opłaca się zakładać bloga :D Całuję i do zobaczenia ;*
Pierwsza! zaklepuje!
OdpowiedzUsuńAh ten Janek.... Kogo by nie pochłonął?? :P
UsuńHmmmmm Moje zdanie znasz co do blogów. :)
A co do tego cuda, które kocham całym serduszkiem i dla którego zarywam noce, by przeczytać. :P Mega mega mega! Mistrzostwo!
Ale Kamillos miał przyjemną niespodziankę. :) Właściwie nieobecność Kozuba na dobre mu wyszła ;P W końcu ma to co chciał, a wystarczyło tylko ją upić. :P Ale wracając do Droszynskiego. Super zaliczył ją i nara? Jakoś tego nie widzę i nie wydaje mi się, że ona pozostanie tylko zwykłym trofeum, tak jak sobie to założył. :P Głupiutki Kamiluś. xd Coś mi się wydaje, że Tomek miał racje, czyli " kupidynek wisi" :D!
Opisy sztosik <3 Chce jeszcze! :D
Jutro to przedyskutujemy :P
A tymczasem mykam spać.
POZDRAWIAM!!!
Paulka
Inaczej być nie mogło niż pierwsza 😂 W końcu jesteś najwierniejszą czytelniczką 💞
UsuńHahha to prawda 😂😂
Dziękuję ❤
Oczarował ją przy drinku, gdy nawet jego widziała w pozytywnych barwach😂
Wszystko się okaże jak gorące, nocne emocje opadną 😀
Fornal jeszcze tutaj z obiema stronami nie raz na ten temat porozmawia 😂
Hahaha dziękuję 😍
Dobranoc 😘
Myślę, że Kamil nie będzie zawiedziony, że jego kumpel nie miał czasu XD Opis z Tindera wygrał wszystko XD Serio Marcelina? Trochę alkoholu i już poszłaś z nim do łóżka? Serio Kamilu? Myślisz, że na jednej nocy się skończy?
OdpowiedzUsuńCo do blogów to jestem za każdym oprócz Kędzierskiego jakoś nie przepadam za nim XD szczególnie jestem za (tym się mogę zdradzić kim jestem) Michałem Filipem i dwoma Fornalami (dwaj bracia w jednym blogu *.*)
Czekam na następny i pozdrawiam :*
Hahahha :D
UsuńMarcelina kreatywna kobieta, a co! XD Może tego chciała, ale na trzeźwo nie miała odwagi? ^^ Droszyk jest o tym przekonany :D
Wiem kim jesteś :D Dwóch w jednym blogu nie będzie ;) No chyba, że w naprawdę odległej przyszłości :D
Dziękuję i pozdrawiam ;*
świetny
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam ;*
Usuń