Jęk Fornala rozniósł się echem po wnętrzu waszego wspólnego lokum, wyrywając cię tym samym ze snu. Przewróciłeś się na prawy bok i starałeś się zignorować oznaki niezadowolenia po wczorajszej zakrapianej sporą ilości alkoholu nocy przez przyjmującego. Chwilę po ponownym przymknięciu przez ciebie powiek po pokoju rozległ się huk. Podirytowany poderwałeś się do pozycji siedzącej i zmierzyłeś wzrokiem bruneta, który przysiadł na rogu łóżka i sięgał po telefon spoczywający na podłodze. Prychnąłeś pod nosem, kiedy po ułożeniu go na szafce nocnej ponownie opadł na materac i nakrył się mięciutką kołdrą włącznie z twarzą. Czułeś, że będzie cię dziś potrzebował. Nie dane ci już jednak było powrócić do krainy Morfeusza, gdyż pojękiwania Tomka skutecznie spędzały ci sen z powiek. Oderwałeś twarz od milutkiego materiału poduszki i zerknąłeś w stronę 20-latka. Jego zazwyczaj o miodowym odcieniu twarz była teraz blada. Totalnie utraciła swój koloryt. Natomiast wzrok utkwiony był w podłożu i zupełnie pusty. Ciemne, gęste włosy żyły własnym życiem jak zazwyczaj każdego ranka. Potargane, niesforne. Zmartwiony wydostałeś się z sideł ciepłej pierzyny otulającej twoje ciało i przykucnąłeś przy Mistrzu Świata, przyglądając się mu uważnie. Tytus, gdy tylko cię spostrzegł zadarł głowę i spojrzał na ciebie z wyraźnym grymasem na twarzy. Obawiałeś się, że niebawem jego stan się pogorszy. Poklepałeś go pokrzepiająco po ramieniu i opuściłeś pomieszczenie, aby udać się na misję ratowania swojego kumpla. Westchnąłeś głośno, zeskakując po schodkach i zdałeś sobie sprawę, że to w jakiej kondycji znajduje się Fornal to w głównej mierze także twoja wina. Wiedziałeś przecież, że od przybycia tutaj zmaga się z nasilonym uczuciem do Kingi, które jakby zakiełkowało w nim na nowo po ujrzeniu przypadkowej fotografii na portalu społecznościowym. Powinieneś poświęcić mu zdecydowanie więcej uwagi niż pewnej miedzianowłosej piękności. Gdybyś tylko nie kierował się tym czego pragnęło twoje ciało...Najprawdopodobniej Tytus tryskałby humorem i przelewał go na innych uczestników zgrupowania, a nie przeżywał katusze we waszych wspólnych czterech ścianach. Miałeś ogromne wyrzuty sumienia, ale czasu nie da się już cofnąć. Przekroczyłeś próg opustoszałej restauracji i ambitnie zmierzałeś w stronę kuchni.
— Gościom hotelowym wstęp wzbroniony! — poinformował cię ostry, kobiecy głos. Nagle jego właścicielka odwróciła się w twoim kierunku i ujrzałeś swoją ulubioną pracownice tego obiektu. — A to ty.—mruknęła, zaszczycając cię przelotnym spojrzeniem.
— Owszem, choć zależy co rozumiesz przez ty. — na twoją twarz wstąpił cień uśmiechu. — Kamil Droszyński? Przystojniak? A może to ty, czyli mój ideał? — parsknąłeś, pocierając palcami brodę i wyrzucając z siebie kolejne określenia.
—To ty, czyli największy palant w tym hotel jak nie na świecie. —stwierdziła z triumfalnym uśmiechem. — Czego chcesz?
— Chodzi o Tomka...— podrapałeś się po głowie. — Potrzebuję ciepłego, świeżego rosołu i mocnej kawy. — sprecyzowałeś.
— Jak z nim? —splotła ramiona na klatce piersiowej i spojrzała na ciebie uważnie. Mogłeś przyrzec, że w jej oczach dostrzegłeś cień troski.
— Nie najlepiej.
— Nie będę tutaj wyskakiwać z wywodem czyja to wina, bo chyba dobrze zdajesz sobie z tego sprawę. — popatrzyła na ciebie wymownie. — Daj mi pięć minut. Zajmę się tym.
Skinąłeś jedynie głową i przymknąłeś za sobą drzwi, po czym zająłeś miejsce w jednym z pierwszych stolików. Przeglądałeś zawartość mediów społecznościowych, badając dokładnie profil Marceliny na Instagramie. Jęknąłeś cicho, kiedy twoim błękitnym oczętom ukazała się fotka w sylwetki kelnerki odziana jedynie w białe bikini i uwieczniona na tle polskiego morza. Jej smukłe ciało wołało o dotyk. A do tego ta opalenizna, idealne wcięcie w talii... Pośpiesznie zablokowałeś ekran smartphone'a i wsunąłeś go do kieszeni spodenek, gdy dziewczyna postawiła przed tobą talerz pełen bulionu, a sama chwyciła filiżankę kawy w dłonie. W jej towarzystwie zjawiłeś się w dzielonym z Tomkiem lokum i ułożyłeś naczynie na szafce nocnej chłopaka. Ten zlustrował cię wzrokiem i zerknął na danie niepewnie. Po chwili wysilił się na słaby uśmiech w stronę Wojciechowskiej, która położyła kofeinowy napój obok ciepłego posiłku i oparł dłonie po obu stornach swoich ud, wpatrując się tępo w podłogę.
— Tomek, wiem, że nie masz ochoty, ale to ci naprawdę pomoże. —starałeś się go przekonać do zjedzenia rosołu i popatrzyłeś na niego z zatroskaniem.
— Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale zgadzam się z Kamilem. — przypomniała o swojej obecności 20-latka.
Fornal popatrzył na nią z rozbawieniem i zaśmiał się pod nosem na jej słowa. Po chwili jednak jego wyraz twarzy uległ gwałtownej zmianie, kiedy rozmasowywał zapewne pulsujące skronie opuszkami palców i dało się na niej dostrzec grymas bólu. Opornie wpakował do wnętrza ust pierwszą łyżkę, a później z nieco większą ochotą pakował w siebie kolejne porcje rosołu. Opadłeś na materac i przysłuchiwałeś się rozmowie Marceliny z przyjmującym. Widać było, że naprawdę się o niego martwi i żal jej patrzeć na to jak męczy się po podjęciu złej decyzji wczorajszego wieczora. A wszystko to spowodowane było jednym czynnikiem. Tęsknotą. Stała za tym jedna osoba. Jedna, jedyna dla niego w swoim rodzaju. Kinga. Gdy większa część naczynia została opróżniona uśmiechnąłeś się łagodnie w stronę przyjaciela. On jednak nagle poderwał się z miejsca i pognał w kierunku łazienki. Słyszałeś zza drzwi nieprzyjemne odgłosy wydobywające się z jego gardła. Wzdrygnąłeś się na nie. To czego obawiałeś się, że może nastąpić prędzej czy później własnie miało miejsce. Tomek pojawił się ponownie wewnątrz pokoju i opadł na materac, oddychając głęboko. Kelnerka podała mu kubek z ciepłą jeszcze cieczą i nakłoniła do jego pochłonięcia. Sceptycznie do tego pomysłu nastawiony siatkarz niechętnie wypił aromatyczny napój, który na co dzień ubóstwiał na równi z dyscypliną jakiej się poświęcił, a następnie pobiegł do zaklepywanego wcześniej pomieszczenia. Westchnąłeś głośno, spoglądając wymownie na miedzianowłosą.
— Z tego co wiem dzisiaj wyjeżdżacie.— zagaiła, przerywając panująca pomiędzy wami ciszę, a ty skinąłeś głową.—Zaopiekuj się nim lepiej niż wczoraj i gdyby miał jakiekolwiek problemy dzwoń. To mój numer.—podyktowała ci ciąg 9 liczb.— Bo może i znam go krótko, ale zdążyłam zauważyć, że to uparciuch. — mruknęła, uśmiechając się pod nosem.
— Gościom hotelowym wstęp wzbroniony! — poinformował cię ostry, kobiecy głos. Nagle jego właścicielka odwróciła się w twoim kierunku i ujrzałeś swoją ulubioną pracownice tego obiektu. — A to ty.—mruknęła, zaszczycając cię przelotnym spojrzeniem.
— Owszem, choć zależy co rozumiesz przez ty. — na twoją twarz wstąpił cień uśmiechu. — Kamil Droszyński? Przystojniak? A może to ty, czyli mój ideał? — parsknąłeś, pocierając palcami brodę i wyrzucając z siebie kolejne określenia.
—To ty, czyli największy palant w tym hotel jak nie na świecie. —stwierdziła z triumfalnym uśmiechem. — Czego chcesz?
— Chodzi o Tomka...— podrapałeś się po głowie. — Potrzebuję ciepłego, świeżego rosołu i mocnej kawy. — sprecyzowałeś.
— Jak z nim? —splotła ramiona na klatce piersiowej i spojrzała na ciebie uważnie. Mogłeś przyrzec, że w jej oczach dostrzegłeś cień troski.
— Nie najlepiej.
— Nie będę tutaj wyskakiwać z wywodem czyja to wina, bo chyba dobrze zdajesz sobie z tego sprawę. — popatrzyła na ciebie wymownie. — Daj mi pięć minut. Zajmę się tym.
Skinąłeś jedynie głową i przymknąłeś za sobą drzwi, po czym zająłeś miejsce w jednym z pierwszych stolików. Przeglądałeś zawartość mediów społecznościowych, badając dokładnie profil Marceliny na Instagramie. Jęknąłeś cicho, kiedy twoim błękitnym oczętom ukazała się fotka w sylwetki kelnerki odziana jedynie w białe bikini i uwieczniona na tle polskiego morza. Jej smukłe ciało wołało o dotyk. A do tego ta opalenizna, idealne wcięcie w talii... Pośpiesznie zablokowałeś ekran smartphone'a i wsunąłeś go do kieszeni spodenek, gdy dziewczyna postawiła przed tobą talerz pełen bulionu, a sama chwyciła filiżankę kawy w dłonie. W jej towarzystwie zjawiłeś się w dzielonym z Tomkiem lokum i ułożyłeś naczynie na szafce nocnej chłopaka. Ten zlustrował cię wzrokiem i zerknął na danie niepewnie. Po chwili wysilił się na słaby uśmiech w stronę Wojciechowskiej, która położyła kofeinowy napój obok ciepłego posiłku i oparł dłonie po obu stornach swoich ud, wpatrując się tępo w podłogę.
— Tomek, wiem, że nie masz ochoty, ale to ci naprawdę pomoże. —starałeś się go przekonać do zjedzenia rosołu i popatrzyłeś na niego z zatroskaniem.
— Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale zgadzam się z Kamilem. — przypomniała o swojej obecności 20-latka.
Fornal popatrzył na nią z rozbawieniem i zaśmiał się pod nosem na jej słowa. Po chwili jednak jego wyraz twarzy uległ gwałtownej zmianie, kiedy rozmasowywał zapewne pulsujące skronie opuszkami palców i dało się na niej dostrzec grymas bólu. Opornie wpakował do wnętrza ust pierwszą łyżkę, a później z nieco większą ochotą pakował w siebie kolejne porcje rosołu. Opadłeś na materac i przysłuchiwałeś się rozmowie Marceliny z przyjmującym. Widać było, że naprawdę się o niego martwi i żal jej patrzeć na to jak męczy się po podjęciu złej decyzji wczorajszego wieczora. A wszystko to spowodowane było jednym czynnikiem. Tęsknotą. Stała za tym jedna osoba. Jedna, jedyna dla niego w swoim rodzaju. Kinga. Gdy większa część naczynia została opróżniona uśmiechnąłeś się łagodnie w stronę przyjaciela. On jednak nagle poderwał się z miejsca i pognał w kierunku łazienki. Słyszałeś zza drzwi nieprzyjemne odgłosy wydobywające się z jego gardła. Wzdrygnąłeś się na nie. To czego obawiałeś się, że może nastąpić prędzej czy później własnie miało miejsce. Tomek pojawił się ponownie wewnątrz pokoju i opadł na materac, oddychając głęboko. Kelnerka podała mu kubek z ciepłą jeszcze cieczą i nakłoniła do jego pochłonięcia. Sceptycznie do tego pomysłu nastawiony siatkarz niechętnie wypił aromatyczny napój, który na co dzień ubóstwiał na równi z dyscypliną jakiej się poświęcił, a następnie pobiegł do zaklepywanego wcześniej pomieszczenia. Westchnąłeś głośno, spoglądając wymownie na miedzianowłosą.
— Z tego co wiem dzisiaj wyjeżdżacie.— zagaiła, przerywając panująca pomiędzy wami ciszę, a ty skinąłeś głową.—Zaopiekuj się nim lepiej niż wczoraj i gdyby miał jakiekolwiek problemy dzwoń. To mój numer.—podyktowała ci ciąg 9 liczb.— Bo może i znam go krótko, ale zdążyłam zauważyć, że to uparciuch. — mruknęła, uśmiechając się pod nosem.
***
Wpatrywałeś się w zbiór cyfr widniejących na ekranie twojego telefonu. Kąciki twoich ust zastygły na wyżynach. Posiadałeś jej numer. Sama dobrowolnie ci go podała. Nie chciała urwać kontaktu. To musiał być znak. Tomek mógł być dla niej jedynie wymówką do zapisania ci kontaktu do siebie, aby nadal w twoich oczach dostrzegana była jaka niedostępna, trudna do zdobycia, ale jednocześnie miała możliwość, odrobinie nadziei, że się kiedyś do niej odezwiesz. Sama natomiast nie poprosiła cię o namiary na siebie, gdyż wyszło by na jaw, że się twoją osobą interesuje. Doskonale to rozegrała. To musiałeś jej przyznać. Uchwyciłeś kątem oka jak Tomek przysysa wargi do gwintu kolejnej butelki przeźroczystej cieczy pochłoniętej dzisiejszego ranka. Zgniótł plastik w ręce i jęknął, gdy dostrzegł, że płyn znajduje się już na samym dnie, a jego zapasy trafił szlag. Dziwiłeś się, że jeszcze ani razu nie skomlał ci, że potrzebny jest mu postój na szybką wyprawę do toalety. Przyswoił dziś dobre 5 opakowań. Pastwiłeś się nieco nad jego osobą, ale zamilkłeś, kiedy otrzymałeś uderzenie w tył głowy, a prościej mówiąc w potylice wymierzone z jego otwartej dłoni. Nagle jakby cię oświeciło. Lampka zabłysnęła nad twoją głową, a twoje spojrzenie wtopiłeś w twarz przyjaciela.
— Co się tak gapisz jak łysy na grzebień? — rzucił brunet, rejestrując twój wzrok.
— Zdradziłeś jej cały mój plan. Stąd wiedziała co chcę z nią zrobić i zamknęła mnie w tym pokoju. —parsknąłeś pewny siebie, oblewając go podejrzeniami.
— Kamil, błagam cię. Nie trzeba znać twojego planu, aby zauważyć, że chcesz ją przelecieć. — wywrócił podirytowany oczami.
— Co ty pleciesz? Przecież się z tym doskonale maskuję.
— Przestań. — wypowiedział ostro. — Swoją drogą nie pamiętam, abyś tak starał się o jakaś laskę. Tu coś wisi.—poruszył znacząco brwiami.
— Bo nie jest tak uległa jak wszystkie. Jest intrygująca.— rzekłeś z delikatnym uśmiechem.— Co niby?
— Kupidynek wisi.—zaprezentował ci swoje śnieżnobiałe uzębienie w całej okazałości.
— Co kurwa?! Tytus, przymknij się, bo kac najlepiej na twój mózg nie działa.
Przyjmujący roześmiał się głośno na twoje słowa i pokiwał palcem, studząc cisnące się na twoje usta riposty na jego temat. Mimowolnie kąciki twoich ust powędrowały na wyżyny, kiedy błękitne oczy ujrzały znajomy teren, co oznaczało, że już niebawem nie będziesz musiał słuchać tych bredni. Ty i miłość? Do tego w tak krótkim czasie? Przecież to brzmiało jak początek dobrze zapowiadającej się komedii. Nigdy nie zaznałeś smaku tego uczucia. Nie doświadczyłeś jej na własnej skórze i nie zanosiło się na to, aby w twoim życiu pod tym względem miał nastąpić przełom.
❤
Hello! ^^
Dzisiaj nic spektakularnego się tutaj nie działo, ale mam nadzieję, że ta część i tak przypadnie Wam do gustu jak poprzednie ;) Bardziej skupiłam się tutaj na ukazaniu bólu Tomka po wczorajszej nocy, ale chyba nie będziecie na to narzekać :D Od tej części będzie coraz ciężej. Zaczyna się zmierzanie pod górkę, ale mam nadzieję, że podołam ;) Cieszę się bardzo z przebiegu trzeciego turnieju Ligi Narodów :3 Mamy lidera Kochane <3 Całuję i do zobaczenia ;*
PS: Arczi na Was czeka ^^ Kto nie zaglądał niech klika >>Elapsing time<<
Czyżbyś miała racje i jestem pierwsza??? :P
OdpowiedzUsuńZa chwilę się okaże. ;)
Kocham to opowiadanie! <3 Dowodem tego, jest fakt, że czekałam do teraz na dodanie. :D
I kocham to Tomka, nie myślałam, że kiedykolwiek to powiem! Ale po tym " Kupidynek wisi" Wybuchnęłam takim śmiechem, że mam nadzieję, że nie obudziłam współlokatorek. :P
Bardzo współczuje Tomciowi, nie dość, że chłopak cierpi z miłości to i kac go męczy....
Ale nie ma tego złego, kac Tomka przydał się na coś Drosikowi.. :D Nasz amant zdobył upragniony numer, znaczy Fornal mu raczej zdobył, ale szczegół. Ciekawe jak go wykorzysta, bo w końcu kupidynek wisi. xd Mam nadzieję, że Kamillos pokaże Marcelinie, swoją lepszą stronę. Na pewno taką ma i potrafi być nie tylko facetem od zaciągania kobiet do łóżka... Wierze w niego!
Mamy lidera! Oby ten lider był tak do końca Ligi Narodów! :)
Może i będzie pod górkę, ale w Ciebie wierze bardziej niż w Kamila :P
Oczywiście, czekam na kolejny!
A teraz mykam spać. <3
POZDRAWIAM!!!
Paulka
Tak jest! Udało się! Mam 1! :D <3
UsuńJa to mam trefne przeczucia 😊😂
UsuńTy kochasz to opowiadanie, a ja kocham Twoje komentarze pod nim 😂😍 No i takich czytelników się ceni no 😂
Uuuu Tomek złodziej serc 😂 Będzie miał kto go po Kindze pocieszyć widzę 😏 Też mam takowa nadzieję Kochana 😀
Ma pod górkę chłopak ma 😥 Na wkurzenie go niezawodny 😂
Kupidynek będzie czuwał i odpwiednio moment wyczuje 😂
Pewnie ma jakieś swoje tajemnicze oblicze, ale najpierw musi go odkryć 🤗
Hahha dziekuje za te pokłady wiary 😂
Dziekuje i pozdrawiam 💞😘
Wiesz... Sądzę, że Tomek ma bardziej odpowiednią osobę do pocieszania po Kindze. :P
Usuńświetny
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńCzytam na bieżąco ale nie mam czasu komentować :( nadrobię po 19 czerwca obiecuję!
OdpowiedzUsuńoki ^^
UsuńJestem wcześniej bo już mam dość testów na prawo jazdy XD skacowany Tomuś to takie śmieszne XD Kamil i Marcela tak fajnie dbają o niego... Kamil ma świadomości, że gdyby wtedy nie chciał przeleciec Marcelki to stan Tomka byłby inny
UsuńKupidynek wisi XD kocham to stwierdzenie <3
Biegnę czytać następny rozdział :*