sobota, 2 czerwca 2018

001

     Naciągnąłeś na nagi tors kobaltową koszulkę z usytuowaną na plecach nazwą klubu do jakiego przynależałeś i przeczesałeś palcami jasne włosy. Spojrzałeś jeszcze przelotnie na Fornala spoczywającego nadal pośród śnieżnobiałej pościeli i pokręciłeś z niedowierzaniem głową. Zaśmiałeś się głośno, kiedy jego telefon nagle się wybudził i wydał z siebie znienawidzoną przez przyjmującego melodię, oświadczając porę opuszczenia łóżka po raz kolejny. Właściciel urządzenia jęknął przeciągle i nałożył na głowę poduszkę, wyłączając alarm o ile się nie myliłeś po raz piąty. Podreptałeś do posłania współlokatora i podniosłeś pierzynę z jego głowy, spoglądając na niego rozbawiony.  
       —  Kacyk męczy. Oj oj.— wydąłeś dolną wargę, udając przejętego stanem przyjaciela.
       —  Nie, kac. Nie mogłem spać w nocy. Myślałem o Kindze. — westchnął, przewracając się na plecy i wbijając wzrok w sufit.
      —  Tomek, weź przestań. Jesteś młody, przystojny. Kobiety na ciebie lecą, a ty się przejmujesz jakąś jedną. Zabaw się i o niej zapomnij. — poklepałeś bruneta pokrzepiająco po ramieniu, posyłając łagodny uśmiech. — A teraz zbieraj się na śniadanie, bo Prygiel nieźle ci nakopie dupsko jak się spóźnisz. 
        — A ja myślałem, że to Bicek jest największym ruchaczem w naszych szeregach.— zachichotał Tytus, stawiając stopy na podłodze.— Kamil, ty tego nie zrozumiesz. Serce, które raz pokochało będzie tą osobę pamiętać zawsze.— wypowiedział, uśmiechając się blado.­­­­­
 Zmierzyłeś przyjaciela wzrokiem i zamknąłeś za sobą drzwi. Nie odpowiedziałeś. Nie wiedziałeś co. To prawda. Nie rozumiałeś go. Nigdy w życiu nie byłeś zakochany. Dlaczego? Nie miałeś pojęcia. Szczerze powiedziawszy nigdy się nad tym nie zastanawiałeś. Może zaważył na tym fakt, że kobiety traktowałeś tylko i wyłącznie jako rozrywkę. Stwierdzić należało, że Kamil Droszyński chyba  nie posiadał uczuć. Świetnie żyło ci się jako singiel, kiedy nie musiałeś dzielić łóżka z żadną niewiastą.  Zbiegłeś po schodach i stawiłeś się w sporych rozmiarów pomieszczeniu, które pełniło rolę restauracji dla hotelowych gości. Podszedłeś do podłużnego stołu, przy którym obecny był już sztab szkoleniowy na czele z kilkoma zawodnikami i opadłeś na wolne miejsce obok Norberta. Środkowy odwrócił twarz w twoim kierunku i posłał ci szeroki uśmiech, witając się z tobą uściskiem dłoni. Przeglądałeś oprawione w wiśniową okładkę menu, wdając się w konwersację z 19-latkiem. Ostatecznie zdecydowałeś się na omlet i sałatkę grecką oraz Latte Macchiato. Przywołałeś do siebie kelnerkę, a kiedy zadarłeś głowę ku górze, odrywając wzrok od kartki papieru i przeniosłeś go na spoczywającą przed tobą dziewczynę zamarłeś. Marcelina poprawiła opadający na jej czoło kosmyk włosów i uśmiechnęła się do ciebie delikatnie, trzymając w prawej dłoni czarny długopis, oczekując na złożenie przez ciebie zamówienia. 
         — My się chyba jeszcze nie znamy, piękna. — mruknąłeś, pocierając palcami brodę i badając ją czujnym wzrokiem.
          —Co miałeś z geografii? — wlepiła w ciebie spojrzenie szmaragdowych tęczówek.
         — Cztery, a czemu pytasz?— nie kryłeś swojego zdezorientowania zadanym przez nią pytaniem.
          — Jak powiem "wypierdalaj" nie zabłądzisz?—zatrzepotała kilkukrotnie długimi rzęsami i uśmiechnęła się do ciebie sztucznie.
Wkraczający właśnie spokojnym krokiem do wnętrza lokalu Fornal parsknął głośnym śmiechem, sprawiając tym przywołanie kilkunastu par oczu na swoją osobę. Przeszyłeś go lodowatym spojrzeniem, dając mu tym do zrozumienia, że powinien zamilknąć i pośpiesznie  odwróciłeś głowę w stronę kelnerki.  Marcelina wykorzystała chwilę twojej nieuwagi i zniknęła. Zdziwiony spojrzałeś na brunetkę stojącą przed tobą i pośpiesznie podyktowałeś jej swoje zamówienie. Chłopcy tuż po jej odejściu zawyli głośno.
        — Zgasiła cię jak rosół kaca. — skomentował zaistniałą sytuację Huber.
        —Jak Pepsi pragnienie. — dołączył się do konwersacji milczący dotąd kapitan drużyny.
       —Jak...— otwierał już usta Fornal.
       —Zamknijcie japy.— wypowiedziałeś ostro.
Zawodnicy spojrzeli po sobie znacząco i posłusznie nie poruszali już tematu w jaki sposób potraktowała cię kelnerka. Trwałeś w ciszy, starając się stłumić targająca tobą irytację.

***
        Wykonałeś wraz z drużyną okrzyk klubowy i podskoczyłeś kilka razy, dogrzewając mięśnie tuż przed startem. Równomiernym truchtem wyruszyłeś wraz z pozostałymi zawodnikami przed siebie. Twój oddech po przebiegnięciu kilku metrów stał się zdecydowanie nie równy i płytki. W  nawet najmniejszym stopniu cię to nie dziwiło. Starałeś się to lekceważyć. Przecież nie było to czymś nadzwyczajnym po wznowieniu trenowania. Po mimo, że otaczały cię rozmowy, docinki, salwy śmiechu chłopaków i znajdowałeś się w ich towarzystwie to  jakby to do ciebie nie docierało. Niby znajdowałeś się ciałem pośród siatkarzy, ale tak naprawdę byłeś tam nieobecny. Twoje myśli krążyły wokół zupełnie czegoś, a raczej kogoś innego niż porannego joggingu. Nadal nie uszła z ciebie irytacja spowodowana sytuacją z kelnerką. Kobiety zazwyczaj samej ubiegały o twoje zainteresowanie czy poświęcenie im choć odrobiny twojej uwagi. Lgnęły do ciebie jak pszczoły do miodu. Bardzo często miały miejsce momenty, kiedy nie mogłeś się od nich odpędzić. Nic dziwnego skoro zdawałeś sobie sprawę ze swojego uroku osobistego i tego w jaki sposób potrafi on zadziałać na płeć przeciwną. A teraz gdy to ty zdecydowałeś się wysłać pierwszy sygnał zaciekawienia osobą miedzianowłosej w jej kierunku zostałeś najzwyczajniej w świecie spławiony. Nie mogłeś sobie pozwolić na takie traktowanie przez Miarceliny. To na ciebie polowano i to ty decydowałeś czy pozwolisz się poddać amunicji czy nie, a nie czy twój obiekt opuści zarzucone przez ciebie na niego sieci czy nie. Najbardziej jednak nie pasowało ci to, że zrobiła to publicznie, że wszyscy członkowie zespołu widzieli jak ta panna gasi cię niczym tlącą się zapałkę.  Jak zdmuchuje rozprzestrzeniający się coraz bardziej płomień jednym podmuchem. Jednak ty wiedziałeś, że tak szybko się ciebie nie pozbędzie. Uczynisz wyjątek i nieco się przy niej natrudzisz, a one wpadnie w twoje sidła szybciej niż jej się wydaję. Otumanisz ją sobą. Mimo wszystko jednak ta iskierka buntu w niej nieco ci się spodobała i sprawiła, że w twoich oczach zyskała miano jeszcze bardziej atrakcyjnej niż wczorajszego dnia. Już widziałeś oczami wyobraźni co uczynisz z nią, kiedy jej cało tylko zetknie się z materacem twojego łóżka. Wiedziałeś, że nie będzie tego żałować, że z każdym twoim dotykiem będzie łaknęła więcej, że wnętrze twojego pokoju wypełni się jej odgłosami zadowolenia.  Pogrążony w reelekcjach nad dziewczyną z szafirowymi oczami nie spostrzegłeś utkwionego w tobie bacznego spojrzenia bruneta. Przyjmujący od dłuższej chwili rozważał powód dla jakiego milczysz od samego opuszczenia zakwaterowania  i sprawiasz wrażenie wykonującego wszystko machinalnie.
         — Co zrobiłeś Marcelinie? — zagaił do ciebie uśmiechający się niewinnie Tytus.
        — Głupio pytasz. Przecież dobrze wiesz, że nic. — odparłeś, nie obdarowując go nawet spojrzeniem.
        — Stary, ona cię ośmieszyła przed całą drużyną. Musiała mieć jakiś powód. — kontynuował temat Fornal.
        — Nie musisz mi tego uświadamiać. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. — wycedziłeś przez zaciśnięte zęby.
        — Stary, spokojnie. —uniósł dłonie w geście obrony. — Dalej się gniewasz?
       —  Pojebało cię?— spojrzałeś na niego z uniesioną brwią. — Nie jestem jakąś panienką co ujebuje focha o pierdoły.—zaśmiałeś się.
       — W takim razie jaki jest plan? — uśmiechnął się do ciebie wymownie.
Wzruszyłeś ramionami i wyjaśniłeś, że improwizacja nigdy cię nie zawiodła. Wsłuchując się w głos przyjaciela opowiadający o bieżących kontaktach z Wojciechowską, bo jak się od niego dowiedziałeś, takie nazwisko nosiła kelnerka, wykonywałeś komendy trenera wychowania fizycznego. Zmieniałeś trucht na maksymalny sprint, wykonywałeś ćwiczenia na kolana czy staw skokowy. Wyczerpany przekroczyłeś próg budynku pozbawiony prawie czucia w nogach i opadłeś na fotel w holu.

 ❤
Hello! ^^ 
Cieszę się bardzo, że prolog jak zauważyłam przypadł Wam do gustu i zostaniecie tutaj ze mną, aby śledzić losy Kamila i Marceli :D  Mam jednak nadzieję, że znacznie więcej Was wyrazi opinię o tym rozdziale w komentarzu, gdyż anonimowo też to można robić, a mnie to napędza do pisania dalszych części :3 Wspaniałe widowisko dzisiaj jakim było spotkanie Polska-Francja ❤  Jeżeli ktoś chce  być informowany o nowościach na tym blogu to niech zostawi tutaj w komentarzu coś do siebie lub napisze na gg :39313378 ;) Całuję i do zobaczenia ;*
      
          

8 komentarzy:

  1. Chyba pierwsza? W takim razie zaklepuje miejsce i zaraz wracam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza, pierwsza 😁
      Czekam ❤

      Usuń
    2. Wróciłam! :D
      Jeju jak się cieszę, że już jest jedynka. <3 Kocham! <3
      O Kamillos coś nie pocieszony biedaaaak..... Wcale mi go nie szkoda! :D Ma za swoje, bardzo mi się podobała reakcja Marceli. Mam wrażenie, że trafiła kosa na kamień. Marcelina na pewno mu nie ulegnie tak łatw, jakby tego chciał, o ile to w ogóle zrobi.... Chociaż może będzie odwrotnie? On ulegnie jej ? :P W końcu już chce się dla niej starać. No ciekawe... :)
      Z drugiej strony nic dziwnego, że wykorzystuje swoją urodę do wiadomych celów, skoro nigdy nie pokochał? To skąd ma wiedzieć jak to jest i czy w ogóle jest? Może Marcelina to zmieni. :) Poczekamy zobaczymy. :D
      Co do Tomka, tego to mi szkoda już tak na serio. Biedny zakochany nieszczęśliwie Tytusik. :( Ale jaki on jest uroczy romantyk. <3
      Oznajmiam, że chce jeszcze! Oczywiście będę cierpliwie czekała. :)
      POZDRAWIAM !!!
      Paulka

      Usuń
    3. Jejku,ależ ja na to czekałam ^^
      No Marcelinka ma swój charakterek, ale czy okaże się on silniejszy niż urok Droszyńskiego się okaże :D
      No masz rację coś już chce się dla niej starać :3
      Dokładnie. Poczekamy, zobaczymy.
      No uroczy i zakochany po uszy to on jest :/
      To do widzimy się w przyszłym tygodniu, dziękuję ;*

      Usuń
  2. Ech, ten natarczywy dźwięk budzika... Wcale się nie dziwię Tomkowi, że potrzebował kilku podejść, aby dojść do siebie i wstać z łóżka haha :D
    Tomek zakochany no i ma dość racji w tych swoich słowach... Ciekawe, czy kiedyś Kamil przekona się na własnej skórze, co to znaczy prawdziwie pokochać, bo na razie się na to nie zanosi ^^
    Sytuacja podczas śniadania mnie rozwaliła :D A on chciał ją tylko poderwać, no i co z tego wyszło? Nie powiem, pokazała Marcelina swój charakterek oraz to, że nie da się tak łatwo Kamilowi :D Te porównania chłopaków hahaha, biedny Kamil :(
    Ale chłopak z pewnością tak tego nie zostawi... Już pewnie ma w główce jakiś plan ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie raz miałam takie poranki hahha 😂
      Tytus doświadczony w tych sprawach 😊 Wszystko jest możliwe haha 😁
      No kabaret z tego wyszedł i ładnie poranek chłopcy rozpoczęli😂 Otóż to! Dziewczyna zna swoją wartość 😊 No łatwo to on nie miał 😂
      Już ja mu jakoś plan zafunduje 😂
      Dziękuję i pozdrawiam 💞😘

      Usuń
  3. Jak ja kocham charakter Marceliny *.* coś czuję że próby poderwania jej przez Droszyka będą bardzo ciekawe XD koledzy z drużyny tacy mili i wyrozumiali XD
    Tomek zakochany *.* Może będzie z nią szczęśliwy. Widzę, że znowu robisz z Michała Filipa tego niedobrego (wybacz musiałam XD) XD Mam nadzieję, że to Marcelina sprawi że Kamil się w niej zakocha a nie tylko spełni swój plan zabawienia się nią
    Czekam na następny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno łatwo się nie da 😂😏
      Musieli sobie zapewnić rozrywkę 😂
      Na razie na szcxecies Tytusa się nie zapowiada 😏 Robię z niego takiego jakim jest 😂
      Zobaczymy jak to się dalej potoczy😏
      Dziękuję i pozdrawiam ❤😘

      Usuń