środa, 19 czerwca 2019

001 cz.II



    Rzuciłeś plikiem kluczy na drewniany blat kuchennego stołu tuż po przekroczeniu progu bełchatowskiego mieszkania  i wtargnąłeś do jego wnętrza, lekceważąc  pełne  zdezorientowania spojrzenie bruneta, który podążał za twoją sylwetką. Zapewne zastanawiał go twój pośpiech od czasu opuszczenia radomskiej hali i już niejednokrotnie przez jego myśli przewijało się uzasadnienie dlaczego się z tobą zadaje, ale miałeś to totalnie gdzieś.  Najważniejsze, że zdecydował się pełnić rolę kierowcy do miasta, w którego klubie występowałeś i nie zadawał zbyt wiele pytań podczas podróży. Momentalnie popędziłeś do sypialni, gdzie czekała na ciebie czarna walizka rozłożona tuż obok łóżka. Część rzeczy wypełniała już kawałek jej pojemności, ale nadal było tego zbyt mało. Raptownie rozwarłeś przed sobą drzwi od szafy i lustrując uważnym wzrokiem jej zawartość, zerknąłeś przez ramię na towarzyszącego ci Fornala.
      − Co się nada stąd do Paryża? − uniosłeś pytająco brew, wskazując dłonią na ubrania.
       − Czy to oznacza, że…? − parsknął z niedowierzaniem Tomek, rozszerzając źrenice.
      − Lecę do Marcyś. − oświadczyłeś z dumą, rozciągając usta w promiennym uśmiechu.
     − To może ja przyszykuje Francję na trzecią wojnę światową tak na wypadek? − skwitował twój pomysł przyjaciel. − Jak zacznie w ciebie mierzyć wszystkim co ma w domu to w końcu trafi i będzie po tobie, Droszyk.
    − Nie może być aż tak źle. − zapewniłeś go. − Że też nie zdecydowałem się na Kochana tylko wybrałem twoje biadolenie.-mruknąłeś pod nosem, przewracając oczami.

Przyjmujący fuknął coś pod nosem, po czym nagrodził cię solidnym uderzeniem w ramię. Spojrzałeś na niego rozbawiony i rozmasowałeś obolałe miejsce. Stos ubrań poskładanych w kostkę ułożyłeś starannie na dnie bagażu i udałeś się do łazienki po kilka środków higieny osobistej. Omiotłeś wzrokiem zawartość walizki i skinąłeś porozumiewawczo głową do twojego przyjaciela, oznajmiając tym samym, że jesteś gotowy do podróży. Zmiana środowiska oraz siedem miesięcy spędzone pośród bełchatowskich kominów, które były twoim szóstym  sezonem w tutejszym klubie przyniosło ci wiele życiowych doświadczeń, ale nie otrzymałeś czegoś czego najbardziej pragnąłeś. Łaknąłeś ukojenia po stracie Marceliny. Po mimo upływu takiego dystansu czasu jej osoba nadal przewijała ci się przez myśli i nie traciła na sile w twoich wspomnieniach, choć może powinna skoro wasza historia miała miejsce 6 lat temu. Ty jednak nadal pamiętałeś dotyk opuszków jej palców, który był w stanie rozpalić obszar muskanej przez nią skóry, smak i jedwabistość jej kuszących ust czy miękkość jej długich, miedzianych włosów. Ciągle odtwarzałeś w głowie barwę jej głosu, która niejednokrotnie wirowała ci w niej godzinami, a nozdrza nadal zawierały w sobie jej obłędny zapach. Intrygowało cię czy w ogóle się zmieniła od tego czasu czy nadal była tą samą Wojciechowską, która potrafiła cię zgasić podczas sierpniowego pobytu wraz z drużyną w ośrodku jak peta. Nie byłeś nawet świadomy tego jak wiele się zmieniło, a jedna z jej zmian w życiu była ściśle powiązana z tobą, Kamilu. Już niebawem miałeś się tego dowiedzieć. Podziękowałeś Tytusowi za pofatygowanie się z tobą na lotnisko w stolicy i taszczając za sobą sporych rozmiarów walizkę przekroczyłeś próg warszawskiego Okęcia.  Kilka chwil później spoczywałeś już w fotelu i opuszkiem palca sunąłeś po zarysach twarzy dziewczyny, która jako jedyna stopiła lód twojego serca i obdarowała cię pokładami swojej miłości, aby obudzić ją w tobie. Stopniowo, ale jakże skutecznie.
       − Nie mogę się doczekać  aż cię zobaczę, piękna.− szepnąłeś do siebie, wznosząc na wyżyny kąciki ust.


***
Z lekkim uśmiechem wymalowanym na ustach spoglądałaś przez ramie na pochłoniętą przez bajkę wyświetlaną w salonie sześciolatkę. Starannie mieszałaś kurczaka smażącego się na patelni wraz z ryżem i warzywami, oczekując załadowania się strony z lotami. Zrezygnowałaś na moment z przyrządzania obiadu i podbiegłaś do laptopa rozłożonego na kuchennym stole, gdy twoim oczom ukazała się znajoma witryna. Już wielokrotnie zbierałaś się do zabukowania lotu do Polski, jednak obawiałaś się spotkania swojej dawnej, a może i obecnej miłości. Przecież dobrze wiedziałaś, że z twojego serca nigdy nie zniknął Kamil Droszyński, choć starałaś się zaprzeczać samej sobie i twierdziłaś, że było inaczej. Po prostu przywykłaś do sytuacji, zaakceptowałaś ją, bowiem innego wyjścia nie miałaś. Nie chciałaś dalej brnąć w tą chorą relacje, skoro nie mogłaś otrzymać zapewnień, że on obdarzy cię bezgraniczną, silną miłością. Westchnęłaś głęboko do swoich myśli i biegnąc wzrokiem po tekście zapisanym czarną, małą czcionką nacisnęłaś przycisk myszki, potwierdzając rezerwację.
       − Skarbie, po zakończeniu twojego roku szkolnego lecimy odwiedzić wujka Tomka!− oznajmiłaś córce donośnym krzykiem zza kuchni.
         − Wreszcie go poznam! – w głosie dziewczynki dało się dostrzec podekscytowanie i szczerą radość.
         − Przepraszam, że tak późno, ale potrzebowałam czasu na pewne sprawy. − posłałaś jej słaby uśmiech, stawiając przed nią talerz  z posiłkiem. − Wsuwaj.



~*~
Hello!  ^^ 
Chyba oszalałam, ale idę na totalny spontan, wracając nagle do tej historii! :D To wyżej nagle zrodziło się w mojej głowie, choć zarysy miałam już po zakończeniu tej historii, ale teraz jakby pojawił się całkowity rysopis akcji, więc korzystam, bo chyba się uda napisać więcej i będziecie mieć kontynuację tej historii w postaci 2 części ;3 Mam nadzieję, że kogoś ta wiadomość ucieszy i ktoś tutaj wyrazi swoje zdanie ;) Całuję i do zobaczenia ( mam nadzieję niebawem );*



                                              


2 komentarze:

  1. Cóż, Kamil potrzebował bardzo dużo czasu, aby dotarło do niego, że to Marcelina jest tą jedyną. Ale jak to mówią lepiej późno niż później... Bardzo jestem ciekawa jak zareaguje na wieść o tym, że ma córkę i na to, że dziewczyna ukrywała jej istnienie. Ze spokojem raczej tego nie przyjmie, ale siatkarz znacznie przyczynił się do podjęcia przez nią takiej a nie innej decyzji.
    Wujcio Tomek dobry na wszystko <3 Mała na pewno bardzo go polubi, zresztą inaczej być nie może ^^
    Bardzo jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy, dlatego czekam na nowość :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak 😁
      Jego tutaj chyba nie sposób nie lubić 😄
      Już czeka gotowa nowa część 😚
      Dziękuję i pozdrawiam 😘

      Usuń